Rafał Trzaskowski wpadł w furię
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w piątek zorganizował konferencję prasową, która dotyczyła m.in. starć z policjantami podczas demonstracji na warszawskich ulicach. Zdanie prezydenta jest jasne - użycie środków przymusu bezpośredniego wobec strajkujących kobiet powinno być "w pełni uzasadnione". Na tym jednak nie koniec. Rafał Trzaskowski zagroził stołecznej policji odebraniem pieniędzy. - Jeśli znowu będą naruszane podstawowe zasady, zastanowię się nad zawieszeniem wspierania finansowego policji - zagrzmiał podczas konferencji Rafał Trzaskowski.
Jak powinna zachowywać się policja?
Prezydent Warszawy wyjaśnił również, jak jego zdaniem powinno wyglądać zachowanie funkcjonariuszy podczas protestów. - Niedopuszczalne jest podejmowanie działań policji wobec demonstrantów w trakcie operacji, przez funkcjonariuszy „po cywilnemu”, którzy nie są oznakowani - mówił Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy podkreślił również, że przed użyciem siły policjanci powinni wydać jasne ostrzeżenie i przede wszystkim spróbować załagodzić sytuację w inny sposób. - Legitymowanie strajkujących nie powinno zamieniać się w zatrzymywanie demonstrantów, czy pozbawianie wolności w inny sposób - powinno trwać krótko. Wydaje się, że to sprawy całkowicie jasne, ale ja zwracam się z bardzo konkretnym apelem do policji, przypominając te podstawowe zasady, bo niestety PiS doprowadza do tego, że pojawiają się demonstracje - podsumował Rafał Trzaskowski.
Policja odpowiedziała Trzaskowskiemu
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź ze strony stołecznej policji. Na Twitterze pojawił się oficjalny komunikat. "Zapewniamy mieszkańców Warszawy, że bez względu na wielkość otrzymywanego od władz miasta dofinansowania lub jego całkowite zawieszenie, będziemy zawsze dokładać starań, aby w swoim mieście czuli się Państwo bezpiecznie. To dla nas najwyższy priorytet" informuje policja.
"Być może jest to przejęzyczenie"
Na temat słów Rafała Trzaskowskiego wypowiedział się również rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak. Na antenie TVN24 zapewniał, że funkcjonariusze dbają o bezpieczeństwo mieszkańców i pilnują, aby prawo nie było łamane. - Być może jest to przejęzyczenie ze strony pana prezydenta - powiedział policjant. - Tam, gdzie mamy do czynienia z pokojowym zgromadzeniem, tam, gdzie mamy do czynienia z właściwym zachowaniem, nie podejmujemy interwencji. Żadna taka interwencja nie była podejmowana wobec osób, które pokojowo protestowały - wyjaśnił nadkom. Marczak. Policjant odniósł się również do wypowiedzi dotyczącej wsparcia finansowego władz miasta. Rzecznik tłumaczył, że budżet KSP przekracza miliard złotych. Z kolei "ogromny wkład" w nim stanowią "chociażby środki pochodzące z programu modernizacji Policji". Podkreślił, że wkład ze strony prezydenta miasta na poziomie niespełna 6 mln złotych też jest duży i ważny. Zwrócił jednak uwagę, że 5 milionów z tego przeznaczonych jest na "służby ponadnormatywne". - Polegają one na tym, że służbę pełnimy w danym miejscu – po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom w miejscach wskazanych bezpośrednio przez nich - wytłumaczył nadkom. Marczak. Co ważne, miejsca, które warszawiacy uważają za mniej bezpieczne, policjantom wskazuje ratusz.