Według ratusza w niedzielę na ulice wyszło nawet 100 tys. osób. Zgromadzili się oni głównie w rejonie Starego Miasta. Na pl. Zamkowym przemawiali politycy opozycji, m.in. Donald Tusk. Na wiecu nie zabrakło również prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego. Stołeczna policja podkreśliła, że było bezpiecznie, jednak po zakończeniu oficjalnej części zgromadzenia doszło do incydentów.
Policja interweniowała
Swoje poglądy manifestowali także eurosceptycy pod przewodnictwem działacza narodowego, Roberta Bąkiewicza. Policja musiała interweniować, kiedy Katarzyna A., znana jako "Babcia Kasia" zaatakowała jedną z uczestniczek kontrmanifestacji. Według rzecznika warszawskiej policji doszło do szarpaniny z policją. - Najpoważniejsza interwencja miała miejsce na placu Bankowym. Tam zatrzymano panią Katarzynę A. Mówimy o interwencji dotyczącej zaatakowania jednej z uczestniczek zgromadzenia. Została ona uderzona między innymi w głowę, później została zaatakowana drzewcem. Później zaatakowani zostali policjanci: byli szarpani, kopani, uderzani i tak dalej. Ale to jest coś, co jest normą, obok której niestety wiele osób przechodzi w sposób lekceważący - powiedział nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. Kobieta została zatrzymana w związku z nie wykonywaniem poleceń policji.
Policja wylegitymowała 71 uczestników zgromadzeń, wobec 36 skierowano do sądu wniosek o ukaranie. Po zakończeniu pikiety na starówce część tłumu ruszyła pod siedzibę PiS na ul. Nowogrodzkiej. Według stołecznej policji, antybohaterką tej części protestu stała się Marta Lempart, która poprowadziła demonstrantów ruchliwymi ulicami bez wcześniejszego zgłoszenia przemarszu. - Pokazuje to, że celem nie jest to, żeby manifestować i pokazywać swoje hasła, ale żeby w jakiś sposób skupić poniekąd uwagę mediów na sobie - stwierdził nadkom. Sylwester Marczak.
Do innego incydentu doszło na wysokości ul. Waliców. - Policjanci interweniowali wobec mężczyzny, który miał używać racy. Wtedy tłum zaatakował policjantów, doszło do naruszenia nietykalności; doszło do sytuacji, w której jeden z policjantów został obrzucony najprawdopodobniej kamieniem - przekazała stołeczna policja. Jak podaje PAP, funkcjonariusze sprawdzą także, czy nie zostały przekroczone limity związane z obostrzeniami pandemicznymi.
Polecany artykuł:
Według stołecznego ratusza w prounijnych manifestacjach mogło wziąć udział nawet 100 tys. osób. Z nieoficjalnych informacji wynika, że policja oszacowała liczbę demonstrantów na znacznie mniejszą.