Dramat pani Zofii rozegrał się w ubiegłym tygodniu. Około godz. 13 na jej stacjonarny telefon zadzwonił młody mężczyzna. "Babciu, to ja, twój wnuczek! Jestem u notariusza i pilnie potrzebuję pomocy. Pożycz mi 20 tysięcy złotych" - zawołał głos w słuchawce. Zaskoczona kobieta po krótkiej rozmowie zgodziła się pożyczyć połowę żądanej kwoty. - To były moje wszystkie oszczędności - mówi pani Zofia.
Zobacz: Rozszalały TŁUM w Lidlu! Czyżby znów rzucili CROCS-y? „Ludzie wyrywają sobie towary” [WIDEO]
Chwilę później telefon zadzwonił ponownie. Tym razem rozmówca przedstawił się jako policjant z grupy operacyjnej. - Powiedział, że osoba, która dzwoniła wcześniej, to oszust z szajki fałszywych wnuczków. Poprosił, żebym pomogła im ująć sprawców i zgodziła się na wszystko, co mi zaproponują. Byłam przekonana, że przysłużę się społeczeństwu i tak właśnie zrobiłam. Policjant zaznaczył również, że mam o całej akcji nikogo nie informować, żeby nie spłoszyć wyłudzaczy - opowiada z zażenowaniem. Od tamtej pory "wnuczek" i "policjant" wydzwaniali co chwila, ustalając z panią Zofią, gdzie jest, jak wygląda i czy ma gotówkę. Seniorka była tak skołowana i nie miała ani chwili, by zastanowić się nad tym, w czym bierze udział. - Funkcjonariusz ciepłym głosem zapewniał mnie, że mam się niczego nie obawiać. Tłumaczył, że mają bandziora na muszce i czekają w nieoznakowanych radiowozach przed moim bankiem - wspomina. Kobieta wypłaciła w kasie 10 tysięcy złotych i czekała z kopertą na ulicy. Po kilkunastu minutach podszedł do niej młody mężczyzna, który twierdził, że jest asystentem notariusza, u którego jest teraz wnuczek. - Wziął pieniądze i odszedł. Wtedy zadzwonił do mnie policjant, z którym wcześniej rozmawiałam, i kazał mi iść w stronę przystanku autobusowego. Stamtąd miał mnie zabrać radiowóz i zawieźć na komisariat, gdzie będą czekać moje pieniądze - opowiada pani Zofia. Ale oczywiście nikt się po nią nie pojawił. Wtedy zrozumiała, co właśnie zrobiła. Telefon "funkcjonariusza" był już nieaktywny, a ona została bez żadnych oszczędności. - Jest mi wstyd, że dałam się nabrać. Nikomu nie można ufać przez telefon... Mam nadzieję, że moja historia będzie dla kogoś przestrogą - mówi załamana.
ST. ASP. MARIUSZ MROZEK, Komenda Stołeczna Policji: Prawdziwy policjant tego nie robi
- Policjanci nigdy nie dzwonią i nie proszą, by komukolwiek przekazać pieniądze. Nie informują również telefonicznie o rozpracowywanych siatkach przestępczych. Jeżeli taka sytuacja ma miejsce, powinno nam się zapalić czerwone światełko. W razie wątpliwości należy zadzwonić pod numer alarmowy 112. Złodzieje świetnie wiedzą, jak manipulować starszymi osobami, które chcąc nieść pomoc, często tracą oszczędności życia, a nawet biorą kredyty. Bardzo się cieszymy, że ,,Super Express" wspiera nas w informowaniu seniorów o niebezpieczeństwie ze strony oszustów.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail