Policjanci roztrzaskali radiowóz na drzewie. W środku były dwie nastolatki
Sytuacja miała miejsce wieczorem, 2 stycznia, w miejscowości Dawidy Bankowe w powiecie pruszkowskim. Podczas powrotu z interwencji dotyczącej wypalania kabli, na skrzyżowaniu ulicy Kinetycznej z ulicą Złote Łany, policjanci rozwalili radiowóz na przydrożnym drzewie. Jak się okazało, mundurowi nie jechali sami. W pojeździe przebywały jeszcze dwie osoby postronne – nastolatki w wieku 17 i 19 lat!
Jak przekazała nam w poniedziałek kom. Karolina Kańka z pruszkowskiej policji, "trwają czynności wyjaśniające, z jakich przyczyn osoby postronne znalazły się w radiowozie". Badane są także okoliczności wypadku. Niedługo potem policjantka poinformowała o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec dwóch funkcjonariuszy, którzy brali udział w zdarzeniu.
Więcej światła na sytuację rzuciła mama jednej z poszkodowanych w wypadku nastolatek. Kobieta opowiedziała redakcji Kontaktu 24, co usłyszała od swojej córki. Relacja kobiety mrozi krew w żyłach. Wynika z niej bowiem, że funkcjonariusze spisywali nastolatków, których zastali na miejscu interwencji i kazali jednej z dziewczyn wsiąść do radiowozu! Ponieważ się bała, do pojazdu wsiadła z nią koleżanka. Według kobiety, gdy nastolatki były już w radiowozie, auto nagle ruszyło, a po wypadku mundurowi kazali "sp******ać" rannym dziewczynom.
Nastolatki pomocy szukały na własną rękę. Policjanci im nie pomogli.
Ranne dziewczyny pojechały na pogotowie w Raszynie ze znajomymi, po których zadzwoniły. U 17-latki lekarz stwierdził między innymi złamanie nosa oraz stłuczenie barku i żuchwy.
Prokuratura prowadzi śledztwo
Sprawą zajęła się prokuratura, która wszczęła śledztwo o wypadek drogowy i nieudzielenie pomocy. - Prowadzone są czynności dowodowe. Planowane są przesłuchania świadków oraz uzyskanie opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej - przekazała w rozmowie z „Super Expressem” prok. Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zaznaczyła przy tym, że śledztwo prowadzone jest w sprawie, co oznacza, że nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Jak udało nam się ustalić, mimo że prowadzone jest śledztwo, a wobec policjantów wszczęto postępowanie dyscyplinarne, nie zostali oni zawieszeni w swoich obowiązkach. Mają jedynie zakaz prowadzenia pojazdów służbowych.