Makabrycznego odkrycia policjanci dokonali w środę (12 stycznia). Na parkingu Fabryki Samochodów Osobowych na Żeraniu w samochodzie marki volvo, odnaleźli Szymona K. (+37 l.), naczelnika z północnopraskiej komendy. Mężczyzna już nie żył. Miał ranę postrzałową głowy i wszystko wskazuje na to, że zastrzelił się ze służbowej broni.
Sprawą momentalnie zajęła się prokuratura. Funkcjonariusze zabezpieczyli monitoring oraz samochód. - Zostało wszczęte śledztwo z artykułu 151, czyli doprowadzenia poprzez namowę czy nieudzielenie pomocy do targnięcia się na własne życie. Ze wstępnych oględzin wynika, że rana postrzałowa głowy była przyczyną śmierci - przekazała nam wówczas Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jak się okazuje, stołeczna prokuratura nie będzie dalej prowadziła sprawy śmierci policjanta. Przejęła ją Prokuratura w Nowym Dworze Mazowieckim. Jak podaje RMF FM, chodzi o to, by uniknąć zarzutów stronniczości, które ktoś mógłby wnosić wobec Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga, ponieważ ta jednostka ściśle współpracuje z komendą, w której służył Szymon K.
Na odpowiedzi czeka wiele pytań. Rozwianie wszelkich wątpliwości w sprawie wymaga też m.in. przesłuchań kolegów i przełożonych zmarłego policjanta. Jak ustaliło RMF FM, okoliczności śmierci 37-latka są wyjaśniane dwutorowo. Z jednej strony badana jest sytuacja rodzinna funkcjonariusza, zaś z drugiej sprawdzane jest to, czy do jego śmierci mogło się przyczynić coś, co działo się w jego miejscu pracy.
Kim był Szymon K.?
Jak udało się nam ustalić, Szymon K. pracował w komendzie rejonowej w wydziale do walki z przestępczością gospodarczą i korupcją, a 1 stycznia został naczelnikiem. We wtorek (16 stycznia), mężczyzna odbył służbę, ale do swojego mieszkania nie wrócił. Pojechał na parking, gdzie się zastrzelił. Według nieoficjalnych doniesień wynika, że jeszcze tego samego dnia złożył do komendanta wniosek o wcześniejszą emeryturę. 37-latek nie zostawił po sobie żadnego listu.