W ostatnią sobotę (23 listopada) przy ul. Inżynierskiej doszło do niewyobrażalnej tragedii. Funkcjonariusze zostali wezwani do obezwładnienia agresywnego mężczyzny. Na miejsce wysłano dwa patrole, w tym jeden nieumundurowany. W czasie działań służb doszło do fatalnej pomyłki – funkcjonariusz Bartosz Ż. nie rozpoznał kolegi na służbie i otworzył do niego ogień. Rannego sierż. szt. Mateusza Biernackiego przetransportowano do szpitala, gdzie lekarz stwierdził jego zgon.
Zarówno agresor, jak i policjant, który strzelał do swojego kolegi, został zatrzymany. Mężczyźni usłyszeli już zarzuty. Pierwszy z nich został tymczasowo aresztowany.
Kilka godzin po tych dramatycznych wydarzeniach, przy bramie przy ul. Inżynierskiej zebrali się funkcjonariusze, którzy chcieli oddać hołd zmarłemu. − Jak policjanci składali znicze przy bramie, wieczorem zebrali się po cywilnemu albo w mundurach, to handel trwał. Widać było czujkę i klientów wchodzących po prostu do bramy po narkotyki. W lipcu policja wpadła tam i zgarnęła 20 kilogramów. Handel ruszył następnego dnia i trwa − powiedział w programie Uwaga! TVN informator stacji.
Kamienica przy ulicy Inżynierskiej, podobnie jak inne budynki w tej części miasta, stała się areną dramatycznych wydarzeń. Wszyscy wiedzą, nikt nie reaguje. − Boimy się. Gdy w grę wchodzą opioidy, to ludzie nie mają żadnych zahamowań – dodał rozmówca stacji.
− Jak się obok nich przechodzi, to słychać: „chowajcie, chowajcie”. Na ulicy stoi czujka, a sam handel dzieje się w studni kamienicznej za barykadą z mebli. Podejrzewam, że mają tam jakieś miejsca do ucieczki, że jak tylko policja podjeżdża, to towar znika – relacjonował w rozmowie z dziennikarzem TVN.
Pilna decyzja sądu. Usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany
W związku z tragedią na ul. Inżynierskiej 6 zatrzymano dwie osoby. Pierwszym jest mężczyzna, którego zachowanie było przyczyną policyjnej interwencji. Drugim – Bartosz Ż., funkcjonariusz, który strzelił w kierunku swojego kolegi.
Prokuratura na Pradze-Północ przedstawiła Bartoszowi Ż. zarzut przekroczenia uprawnień i nieuzasadnionego użycia broni służbowej, które doprowadziło do śmierci sierżanta sztabowego. Policjant nie przyznał się do winy. Prokurator wystąpił do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanego.
Agresywny mężczyzna, którego również zatrzymano, także został objęty zarzutami. Według prokuratury, jest podejrzany o sześć różnych czynów, w tym kierowanie gróźb karalnych, spowodowanie obrażeń ciała oraz posiadanie narkotyków. Sąd zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt.