Policyjne psy żywcem ugotowały się na służbie w Warszawie. Po tragedii (WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE PRZECZYSZ TUTAJ) pojawiły się głosy uderzające w policję. W mediach społecznościowych mundurowym zarzucano, że niewłaściwie traktowali swoich czworonożnych funkcjonariuszy. Do tych okrutnych zarzutów odniósł się rzecznik Komendy Głównej Policji. Jego zdaniem psy" miały bardzo dobre warunki i były niesamowicie zadbane". "Nie były w żadnej piwnicy. Duże, specjalne, ocieplane, o standardach światowych kojce dla psów ustawione były standardowo na powietrzu. Cały czas opiekowali się nimi przewodnicy" - napisał na Facebooku. "Awarii miejskiej linii ciepłowniczej położonej w pobliżu obiektu policyjnego nie da się przewidzieć - to zdarzenie losowe. Cała tragedia trwała krótko i nie było szans na udzielenie pomocy. Każdy, kto nawet próbowałby szybko udzielić pomocy, mógłby sam zginąć. Ciśnienie, para wodna i wrząca woda nie dały szans, to były sekundy. Będziemy wszystko dokładnie wyjaśniać, ale na chwilę obecną nie widzimy żadnych uchybień z naszej strony" - podkreślił w specjalnym oświadczeniu Mariusz Ciarka.
CZYTAJ TAKŻE: Policjanci ŻEGNAJĄ swoich towarzyszy. Łzy same cisną się do oczu