Pamiętny piknik z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą miał dramatyczny finał. Policyjny śmigłowiec Black Hawk podczas pokazu zerwał przewód odgromowy linii energetycznej. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale incydent wywołał ogromne poruszenie.
Prokuratura w Płocku prowadziła śledztwo w tej sprawie. We wtorek rzecznik prokuratury, Bartosz Maliszewski, poinformował Polską Agencję Prasową, że dowódcy Black Hawka przedstawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych i sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lotniczym. Za te czyny grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Dowódca śmigłowca złożył obszerne wyjaśnienia, które są teraz analizowane przez śledczych. Nie wiadomo, czy przyznał się do winy. Prokuratura nie ujawnia, czy do incydentu przyczyniły się działania podwładnych lub przełożonych pilota. Śledztwo w tej sprawie zostało przedłużone do sierpnia 2025 roku.
W czerwcu 2024 roku policja informowała, że pilot Black Hawka poniósł odpowiedzialność finansową w wysokości trzymiesięcznego uposażenia. Uszkodzony śmigłowiec został naprawiony i wrócił do służby. Wykorzystywany jest m.in. do transportu narządów do transplantacji oraz działań na granicy polsko-białoruskiej.
Teraz prokuratura bada, czy doszło do zaniedbań ze strony dowódcy Black Hawka. Jeśli zostanie uznany za winnego, grozi mu surowa kara.
