Pracownicy szpitala przy Niekłańskiej złożyli kondolencję dla rodziny zmarłego Szymonka. Chłopiec dziś rano został odłączony od aparatury utrzymującej go przy życiu. Dziecko przebywało w szpitalu na oddziale intensywnej terapii od 22 stycznia. Jak poinformował szpital, 11-miesięczny Szymon był w skrajnie ciężkim stanie z nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego.
Decyzja o odłączeniu chłopca od aparatury miała zapaść wbrew woli rodziców. Komisja, która miała stwierdzić śmierć mózgu dziecka zebrała się wcześniej niż planowano.
- Niestety ta komisja zebrała się dziś o 9.00, a nie o 10.00 - tak jak się umawialiśmy, że wszyscy mieliśmy być, my - jako rodzice przy Szymonku. Po prostu zostaliśmy oszukani. 9.30 Szymon zmarł. odłączyli go od respiratora, serduszko przestało pracować po kilku minutach - mówi Aneta Baranowska, matka chłopca.
Czytaj także: Ursynów: Mieszkańcy walczą o całodobową aptekę
Rodzice są zdruzgotani całą sytuacją i zachowaniem lekarzy, którzy - jak relacjonuje matka chłopca - mieli wyrazić zgodę na zagraniczne konsultacje.
- Chcieliśmy konsultacji z Włochami, ze Stanami Zjednoczonymi, chcieliśmy próbkę krwi pobrać na własny koszt, zrobić badania genetyczne. Tak jakby się po prostu czegoś wystraszyli i tak szybko podjęli te wszystkie decyzje. To są nasze sugestie. Nie wiemy dokładnie, ale tak nam się wydaje - dodaje matka chłopca.
POSŁUCHAJ:
W komunikacie opublikowanym przez szpital przy Niekłańskiej zaznaczono, że w trakcie hospitalizacji odbyły się liczne konsylia lekarskie. Na każde z nich rodzice mogli zaprosić wybranych specjalistów. W pierwszym przypadku nie skorzystali z tego prawa. W kolejnych konsyliach wziął udział lekarz rekomendowany przez rodzinę.
Czytaj także: E-recepta od pierwszego stycznia w całej Polsce [WIDEO]
Pracownicy szpitala powołując się na zachowanie tajemnicy lekarskiej nie udzielają informacji dotyczących śmierci chłopca.
Rodzina zmarłego Szymona zamierza zgłosić sprawę do prokuratury.