Pogorzelcy stracili wszystko w pożarze w nocy w Wielki Czwartek. Ogień pod ich dom podłożył podpalacz. Szaleniec uznał, że rodzina donosi na niego policji i tak postanowił się zemścić. Dzielnicowi urzędnicy zapewnili rodzinie lokal zastępczy.
Przeczytaj koniecznie: Wawer: Szaleniec chciał spalić budynek, w którym spała rodzina
Ludzie trafili jednak do potwornej rudery, w której nie ma żadnych mediów, a za toaletę służy obudowana deskami dziura w ziemi! - Nie mamy wody ani normalnego ogrzewania, a toaleta po prostu woła o pomstę do nieba! Na dodatek ktoś odciął nam prąd - załamuje ręce Ewa Patyk (52 l.). - Mój syn nie mógł tu wytrzymać i nocą na wózku inwalidzkim pojechał do kolegi - dodaje za łzami.
- Ogień zabrał nam wszystko. Liczymy na pomoc dobrych ludzi. Najbardziej brakuje nam ubrań. Nie mamy też regałów, łóżek, lodówki ani pralki. Tak naprawdę nic nie mamy - mówi zrezygnowana Ewa Patyk.
A co na to urzędnicy, którzy skazali rodzinę z niepełnosprawnym synem na mieszkanie w rozsypującej się ruderze? Jak zwykle nie mają sobie nic do zarzucenia.
Może faktycznie nie jest to żaden luksus, ale ta rodzina nie ma żadnych dochodów. Udostępniliśmy jej to, co mieliśmy - kpi w żywe oczy Zdzisław Gójski, wiceburmistrz Wawra odpowiedzialny za politykę lokalową.
Drodzy Czytelnicy, jeśli możecie pomóc rodzinie Patyków, dzwońcie do redakcji pod numer 22 515 91 46.