W kilku miejscach dochodziło do scysji z szefami komisji. - Kilka tysięcy osób złożyło wniosek o dopisanie do rejestru wyborców przez internet w ostatniej chwili, w czwartek czy piątek. Te osoby nie mogły zagłosować, ponieważ urząd nie zdążył wydać im pozytywnej decyzji – tłumaczyli przedstawiciele warszawskiej delegatury PKW. Np. na Mokotowie w komisji nr 156 sześć osób odeszło z kwitkiem, bo nie było ich nazwisk na liście. - To skandal, bo zapisywałem się we wtorek. Więc to urzędnicy nie dotrzymali ustawowych trzech dni by mnie dopisać do rejestru.
I nie mogłem głosować – mówi nam rozczarowany Mateusz. Na Pradze-Południe nieprzyjemna niespodzianka czekała jedną z kandydatekna radnych miasta. Pomylono jej nazwisko. Złożyła już protest w tej sprawie.
Na Ochocie natomiast - obyczajowy skandal. Przewodnicząca komisji stawiła się do pracy o godz. 7 solidnie ziejąca alkoholem. Wezwano policję. Kobieta miała 1,5 promila we krwi. Dostała mandat i poszła do domu trzeźwieć.