Zarezerwował kanię. Takiej odpowiedzi się jednak nie spodziewał. Dostał wiadomość SMS z krótkim podpisem
Grzybiarze zrobią wszystko, by zdobyć uwielbiane przez wielu Polaków dary lasu. Wstają wcześnie, nie boją się również kilometrowych wędrówek po nieznanych leśnych terenach. Niektórzy z nich są gotowi nawet zorganizować rezerwację grzybów. Na taki pomysł wpadł 23-letni mieszkaniec Wałbrzycha, z którym skontaktował się portal „fakt.pl”.
− Znam się na grzybach, a do tego uwielbiam kanie. Spieszyłem się, jak się na nie natknąłem, a poza tym na moje oko brakowało im jeszcze dzień lub dwa, by w pełni dojrzały − napisał dziennikowi.
Takiej reakcji jednak się nie spodziewał. Po wstawieniu słupka z przyczepioną kartką, na jego numer telefonu ktoś wysłał zdjęcie upieczonych grzybów z podpisem: „dobre kanie”. Grzybiarz postanowił zareagować dość agresywnie. − Dzwonie na policje gn**u − czytamy.
− Kieby nie znak to bym nie pomyślał, żeby se nazbierać, dzięki (pisownia oryginalna) − dostał w odpowiedzi na swój komentarz.
Do całej sprawy odniosły się same Lasy Państwowe, które na swoim oficjalnym profilu w mediach społecznościowych opublikowały zdjęcie rezerwacji oraz konwersacji pomiędzy mężczyznami. − Szanowni Państwo, rozwiewamy wątpliwości! Lasy Państwowe nie prowadzą rezerwacji grzybów. Każdy grzyb czeka na pierwszego znalazcę. Jesteśmy pewni, że wystarczy dla każdego − przekazali.
Na tę wiadomość zareagowali sami internauci. Nie trzeba było czekać długo, aby zdjęcie obiegło internet. − Nie lubię zbierać grzybów, ale też bym się skusił − napisał Łukasz.
− Ciekawe jak długo chodził z tą kartką i palikiem po lesie, i czy miał też inne kartki z rezerwacją − zastanawia się Dominika.
− Parę ładnych lat temu też zostawiłam informację, że te maleńkie opieńki są moje, tylko czekam żeby podrosły. Niestety na drugi dzień już niczego nie było. Pozdrawiam grzybiarzy − napisała pani Halina, która ewidentnie ma doświadczenie w rezerwacji grzybów.