W Warszawie policjant zastrzelił policjanta. Maria Biernacka opowiedziała o stracie męża
Maria Biernacka była żoną sierżanta sztabowego Mateusza Biernackiego, który zginął na służbie 23 listopada 2024 roku. Został zastrzelony przez drugiego policjanta na ulicy Inżynierskiej w Warszawie. To była fatalna pomyłka.
Czytaj więcej: Policjant Bartosz Ż. zastrzelił kolegę na służbie. Ważna decyzja sądu i nowe ustalenia
- Głównym winnym śmierci mojego męża jest człowiek, który strzelał. Ale odpowiedzialność jest szersza. To też efekt tego, jak obecnie funkcjonuje policja - powiedziała wdowa w rozmowie z dziennikarzem WP.
Została sama z dwojgiem małych dzieci i kredytem na mieszkanie, które kupili zaledwie miesiąc przed śmiercią ukochanego. Na pytanie, co obecnie czuje, odpowiada: pustkę.
![Super Express Google News](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-AdoB-4fwi-WKnx_super-express-google-news-664x442-nocrop.jpg)
- Staram się jakoś funkcjonować dla 5-letniego syna i 2-letniej córki. Dają mi siłę, żeby każdego dnia wstawać z łóżka. Jednocześnie czuję, jakby ktoś odciął mi tlen. Straciłam cząstkę siebie. Córka jest jeszcze bardzo mała. Nie wie, co się stało, ale też odczuwa pustkę związaną z brakiem Mateusza. Czasem chodzi i powtarza "tata". Łapie za jego ubrania - nie pozbyłam się rzeczy po mężu i na razie nie chcę tego robić. Syn rozumie więcej. Dużo z nim rozmawiam. Tłumaczę, że jego tata jest bohaterem i nad nami czuwa. A on: "Chciałbym, mamo, żeby był tu z nami. Dlaczego go nie ma?". (...) Odpowiadam, że teraz pełni służbę na górze, bo widocznie był tam potrzebny. Ale wtedy syn mówi: "Ja też potrzebuję taty!". Na to nie mam już odpowiedzi - powiedziała w rozmowie z dziennikarzem WP.
Czytaj dalej.
Pomimo pomocy ze strony bliskich żona zastrzelonego policjanta obawia się przyszłości. Martwi się głównie o dzieci, które będzie wychowywać bez ojca. Mateusz Biernacki świetnie sprawdzał się w tej roli. W każdej wolnej chwili poświęcał się maluchom. Zabierał je na plac zabaw, usypiał do snu. Teraz to wszystko zniknęło. Po narodzinach syna proponowała ukochanemu, żeby zmienił zawód.
Czytaj dalej pod galerią.
- To był policjant z powołania. Czasem się wkurzałam, że pracuje po godzinach, ale wiem, że to była jego pasja. Szanowałam to i rozumiałam. Od dziecka marzył o byciu policjantem. Byłam dumna, że mam takiego męża. Bałam się za każdym razem, gdy szedł na służbę. Szczególnie że mieszkamy w Warszawie, gdzie na ulicy sporo się dzieje. Jest nadmiar wszystkiego. Każdego dnia czekałam na jego powrót. Kiedy urodził się syn, rozmawiałam z Mateuszem, żeby zmienił pracę. To był twardy facet, który nie pokazywał, że coś go gryzie. Ale dobrze go znałam. Widziałam, że czasem sam ma obawy - dodała w rozmowie z portalem.
Feralnego dnia pożegnała się z mężem, wieczorem mieli wspólnie zasiąść do kolacji. Nigdy jednak do domu nie wrócił. Już w pracy po krótkiej rozmowie telefonicznej z żoną pojechał na ulicę Inżynierską. To była ich ostatnia rozmowa. Niedługo później pani Maria usłyszała w mediach o zdarzeniu na Pradze. Nie sądziła jednak, że może chodzić o Mateusza. Wieść o śmierci partnera przekazał jej jeden z policjantów. I jemu nie uwierzyła, wpadła w czarną rozpacz. Na miejsce musiała przyjechać karetka, Biernacka dostała leki na uspokojenie.
Ma żal do policji, że w ogóle doszło do takiej sytuacji. Młody policjant Bartosz Ż., który zastrzelił Mateusza, do tej pory nie próbował się z nią skontaktować. I tak jest za wcześnie, żeby mówić o wybaczeniu, mówi.
Mateusz Biernacki został pośmiertnie otrzymał "Złotą Odznakę Zasłużony Policjant” i awansowany na stopień aspiranta sztabowego. Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Funkcjonariuszy i Pracowników Policji Województwa Małopolskiego tuż po tragedii, w listopadzie, założyła zbiórkę na rzecz bliskich. Dzięki ogólnopolskiemu wsparciu policji uzbierano ok. 550 tys. złotych. To wielka pomoc dla pani Marii, które została z kredytem i dwójką małych dzieci.
Dopiero w styczniu 2025 r. zakończyło się postępowanie o przyznanie jednorazowego odszkodowania w wysokości ponad 178 tys. zł. dla członków rodziny zmarłego policjanta. Reprezentujący rodzinę adwokat Bartosz Lewandowski po upływie paru tygodni alarmował, że wciąż nie zostało wypłacone. Wtedy Komendant Główny Policji zwrócił się do MSWiA o podwyższenie tej kwoty o kolejne 100%, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji deklarowało uruchomienie procedury w trybie natychmiastowym.
Czy coś się zmieniło? - Na tym etapie nie chcę tego komentować, bo wszystko jest w toku - odpowiedziała pani Maria.
Przeczytaj też: Rodzina policjanta zastrzelonego na służbie nie otrzymała odszkodowania. "To wstyd, że tak ich potraktowano"