- Nigdy nie oddamy naszych dzieci! Nie mamy wyjścia. Jesteśmy zmuszeni do tego, żeby je porwać - ze łzami w oczach deklaruje ojciec małej Nikoli, który od wczoraj ukrywa się wraz z całą rodziną przed wymiarem sprawiedliwości.
Po dramatycznym uprowadzeniu Nikoli (3 l.) przez bezdomnego menela rodzicami dziewczynki zainteresował się kurator i opieka społeczna. Drżeli oni o los córki oraz trojga jej rodzeństwa - Filipa (5 l.), Karolinki (6 l.) i Marcina (9 l.). Wiedzieli, że 16 czerwca sąd zdecyduje o przyszłości całej rodziny. Do tego czasu starali się udowodnić, że są dobrymi, kochającymi rodzicami. Ale pozbawiono ich tej szansy. Zanim zapadł jakikolwiek wyrok, sąd zdecydował, że do czasu rozprawy dzieci mają zostać umieszczone w rodzinie zastępczej. Zrozpaczone małżeństwo zdecydowało się na dramatyczny krok. - Pakujemy się i uciekamy - w jednej chwili podjęli desperacką decyzję i tułają się po Polsce, byle tylko zachować swe dzieci. - Nie chcieliśmy tego robić, ale nikt nie chciał nam dać szansy. Jesteśmy dobrymi rodzicami. Choć się nie przelewa, dzieci są czyste i zawsze mają co jeść. Nie chcemy tego robić, ale nie mamy wyjścia, bo swoich pociech nie oddamy obcym ludziom - ze łzami w oczach opowiada Dorota. - Nie wiemy, co będzie dalej. Kończą się nam pieniądze, a właściciel mieszkania złożył nam wymówienie. Za chwilę zostaniemy bez dachu nad głową - dodaje wstrząśnięty Artur, który błaga o pomoc w ratowaniu ich rodziny.
Dramat rodziców Nikoli rozpoczął się wieczorem 15 maja, gdy ich córka wyszła sama do osiedlowego sklepu po lody. Do domu nie wróciła, bo wpadła w obleśne łapy bezdomnego Adama J. (52 l.), który zamiast zawiadomić policję, zaprowadził dziecko do pijackiej meliny. Trzylatka spędziła w brudnej melinie całą noc. Na szczęście, po 12-godzinnej akcji, policja odnalazła dziewczynkę. Badania lekarskie wykluczyły stosowanie wobec niej przemocy, a sąd zwolnił porywaczy z aresztu, uznając całe zajście za... nieporozumienie. Wydawało się, że to koniec rodzinnego koszmaru. Niestety, on tak naprawdę dopiero się zaczął.
Prof. Zbigniew Nęcki (62 l.), psycholog: Sąd skrzywdził te maluchy
- Jestem wstrząśnięty decyzją sądu, który odebrał rodzicom prawa opieki nad trzyletnią córeczką i jej rodzeństwem. Chociaż ochrona praw dzieci jest absolutną koniecznością, to swoją nadgorliwością sąd wyrządza wielką krzywdę dzieciom i rodzicom. Opiekunowie Nikoli przeżywają wielki dramat, uciekają przed zbyt drastyczną decyzją wymiaru sprawiedliwości, która rozrywa pełne miłości więzi.
Sędzia Joanna Toczydłowska (35 l.) z Białegostoku: Rodzice powinni oddać dzieci
- Sąd, wydając postanowienie o umieszczeniu czwórki dzieci państwa Szukielów w rodzinie zastępczej do czasu rozprawy (16 czerwca), oparł się na opinii kuratora rodzinnego, który przeprowadził wywiad środowiskowy. Zwracam także uwagę, że ci państwo już od 2004 r. mają ograniczone prawa rodzicielskie. Jeśli prawdą jest, że uciekli z Białegostoku, to postąpili nierozsądnie. Dla dobra dzieci powinni dobrowolnie wykonać postanowienie sądu.