Jak udało nam się ustalić, czterech mężczyzn włamało się do mieszkania w jednym w z bloków w Wołominie. Kiedy byli w środku, niespodziewanie na klatce schodowej pojawił się właściciel, który zobaczył, że drzwi są wyłamane, a w lokalu pali się światło. Mężczyzna zaczął krzyczeć i zadzwonił po policję. Przestraszeni złodzieje, wybiegli z mieszkania i wsiedli do osobowej toyoty. Mężczyzna zdążył spisać numery rejestracyjne pojazdu i przekazał je operatorowi numeru alarmowego.
Dalej, jak pisaliśmy w niedzielę na stronie Super Expressu, rozpoczął się pościg. Najbliższy radiowóz namierzył toyotę i ruszył za nią. Policjanci próbowali zmusić kierowcę do zatrzymania, ale samochód złodziei zajeżdżał drogę funkcjonariuszom. Gwałtownie hamował i przyśpieszał aż doszło do kolizji na wysokości przystanku autobusowego przy ulicy Wileńskiej.
Toyota staranowała wiatę, ławkę i betonowy kosz na śmieci, a kiedy uderzyła w radiowóz, z auta wybiegło trzech mężczyzn. Jeden z nich przestraszył się: postanowił zostać w aucie i się poddać.
- Widziałem jak reszta wysiadała z samochodu i biegła w stronę torów za osiedlem. Usłyszałem huk strzałów – opowiadał nam mieszkaniec Wołomina Mateusz Mazowiecki na którego oczach odbył się pościg. Strzelali policjanci, ale były to tylko dwa strzały ostrzegawcze.
- W efekcie funkcjonariusze zatrzymali drugiego mężczyznę. Obaj to 39-letni Gruzini, którzy trafili do aresztu. Będą doprowadzeni do prokuratury na przesłuchanie. Pozostałych dwóch uciekinierów nadal poszukujemy - podsumował Tomasz Sitek z policji w Wołominie.