Ulica Lazurowa ma tylko po jednym pasie ruchu w każdą stronę. Dookoła powstało mnóstwo osiedli, a samochodów jest tak dużo, że ulica w porannym i popołudniowym szczycie kompletnie się korkuje. Przejazd kilkuset metrów zajmuje często ponad pół godziny! Poza tym blokują się wszystkie przecznice Lazurowej: ul. Narwik, Dywizjonu 303, Kocjana i Górczewska. - To jest gehenna! Już kompletnie nie da się jeździć Lazurową. Chyba zamiast samochodem będę chodzić pieszo - denerwuje się Sabina Kucejko (24 l.) mieszkająca przy ul. Narwik.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Tak osuszają Dźwigową
Niestety, nieprędko się to zmieni. Po pierwsze, nadal nie wiadomo, kiedy drogowcy poszerzą Górczewską. Jej wąskie gardło między pętlą tramwajową a granicami miasta sprawia, że nie da się przejechać przez skrzyżowanie z Lazurową. Po drugie, nie ma pieniędzy na budowę Nowolazurowej na Bemowie - póki co drogowcy szykują się do budowy odcinka w Ursusie. A plany były naprawdę fantastyczne - Lazurowa miała zostać poszerzona do dwóch pasów w każdą stronę i przebiegać nad Górczewską wygodnym wiaduktem.
Kiedy powstanie bemowski odcinek Nowolazurowej? Tego nie wiadomo. - W Wieloletnim Planie Inwestycyjnym nie ma pieniędzy na jej budowę, ale są za to pieniądze na wykup gruntów pod inwestycję. To ponad 100 mln złotych - mówi Krzysztof Zygrzak (25 l.), rzecznik dzielnicy Bemowo.
A kierowcom pozostaje jedno - uzbroić się w cierpliwość, stojąc w gigantycznych korkach.
Patrz też: Warszawa: Przez remont Dźwigowej ludzie chodzą po torach