- Moim zdaniem chłopiec nie żyje, a policjanci, choć tego nie przyznają, szukają ciała Dawidka. Nie sądzę, by dziecko mogło przeżyć tyle czasu przez nikogo niezauważone - mówi Janusz Szostak, dziennikarz śledczy.
Te teorie mogą potwierdzać najnowsze doniesienia dotyczące poszukiwań. Policja zwróciła się do straży pożarnej z prośbą o wypożyczenie maszyny przekopującej ziemię.
- Policja zwróciła się do nas z prośbą o wypożyczenie sprzętu. Przekazaliśmy maszynę, która przekopuje ziemię, ale strażaków nie zadysponowano do akcji - mówi mł. bryg. Karol Kierzkowski, oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
Już wcześniej informowaliśmy o wstępnych wynikach badań samochodu, który został porzucony przez ojca Dawidka. Jak udało się nam ustalić, wstępne analizy wskazują, że ojciec Dawidka mógł przewozić w samochodzie zwłoki.
- Wygląda na to, że cała ta historia była zaplanowaną operacją przeprowadzoną przez ojca 5-latka. Według mnie to było rozszerzone samobójstwo, a mężczyzna działał pod wpływem silnych emocji. Nie przypominam sobie tak wielkiej akcji policji. Robią wszystko co mogą, aby rozwikłać tę tajemniczą sprawę - dodaje Szostak.
Relację z poszukiwań 5-letniego Dawidka przeczytasz >>TUTAJ<<
Książka Janusza Szostaka "Urwane ślady" ukazała się nakładem wydawnictwa HARDE.