Cała okolica nie mogła w to uwierzyć! W Celestynowie pojawiły się jeżozwierze. Początkowo myślano, że chodzi o jedno zwierzę. Dopiero później właściciel uciekinierów poinformował, że zniknęła parka. Były widziane kilkukrotnie, w różnych miejscach. Jeden osobnik w szczególności upodobał sobie podwórko pana Zbyszka. Reporter „Super Expressu” Piotr Lis pojechał na miejsce.
– Koleżanka wyszła na spacer w sobotę po godzinie 18. Wieczorem siedzieliśmy przed telewizorem, nagle ta znajoma dzwoni do żony i mówi: na waszym podwórku jest jeżozwierz. Pomyślałem, że żartuje. Wyszedłem na zewnątrz i faktycznie tam był. Uciekł między chałupą a garażem. Udało mi się zrobić parę zdjęć – relacjonuje pan Zbyszek.
– Dzwoniliśmy gdzie się dało: do zoo, do ekopatrolu. Wszędzie mówili, że nieczynne. W końcu zadzwoniliśmy do wójta. Też na początku nie uwierzył, ale po zobaczeniu zdjęć poinformował służby. Zanim przyjechały jeżozwierz przepadł – dodaje.
Akcja poszukiwawcza została odwołana. Aż do następnego dnia, gdy jeżozwierz ponownie zagościł przed ich domem. – W niedzielę byłem w pracy, ale syn bawił się na podwórku i zwierzaka nie widział. Potem poszliśmy do kościoła. Wracamy i jest! Wszyscy znowu zostali postawieni na równe nogi. Jednak zanim przyjechali z Góry Kalwarii zniknął – podsumowuje pan Zbyszek.
Sprawa obiła się po okolicy szerokim echem. – Jeżozwierze jak Tommy Lee Jones w Ściganych. To diabeł w nich wstąpił, bo wychodzą po mszy o 19, a nie przed nią – komentuje miejscowy ksiądz.
Reporterzy ESKI cały czas są w kontakcie z właścicielem. Mówi, że lepiej się nie zbliżać, bo kolce są ostre i mogą być niebezpieczne. To, że strzelają kolcami to mit i nie trzeba się tym martwić. Co więcej, na wolności pozostał jedynie jeden zwierz. Drugi, w okolicach godziny 15 we wtorek (18 marca), wrócił samemu do domu.
− Zwierzęta po tym, jak zostaną złapane prawdopodobnie zostaną zwrócone właścicielowi − podsumowuje zastępca wójta Gminy Celestynów, Piotr Rosłoniec.