SZUKALIŚMY ICH WSZĘDZIE!

Poszukiwania jeżozwierzy z Celestynowa. Zwierzak odwiedził podwórko pana Zbyszka. „Myśleli, że żartuję”

2025-03-18 15:28

Od soboty (15 marca) w Celestynowie trwały poszukiwania jeżozwierzy, które uciekły z pobliskiej hodowli. Pierwszy o sytuacji zaalarmował pan Zbyszek, mieszkaniec gminy. „Spajki”, bo tak nazwały zwierzaka dzieci, kilkukrotnie buszował po ich podwórku. Jednak do tej pory skutecznie wymyka się przedstawicielom fundacji, która usiłuje go odłowić. Drugi, jak udało nam się ustalić, w okolicach godziny 15 we wtorek, wrócił do domu.

Cała okolica nie mogła w to uwierzyć! W Celestynowie pojawiły się jeżozwierze. Początkowo myślano, że chodzi o jedno zwierzę. Dopiero później właściciel uciekinierów poinformował, że zniknęła parka. Były widziane kilkukrotnie, w różnych miejscach. Jeden osobnik w szczególności upodobał sobie podwórko pana Zbyszka. Reporter „Super Expressu” Piotr Lis pojechał na miejsce.

Koleżanka wyszła na spacer w sobotę po godzinie 18. Wieczorem siedzieliśmy przed telewizorem, nagle ta znajoma dzwoni do żony i mówi: na waszym podwórku jest jeżozwierz. Pomyślałem, że żartuje. Wyszedłem na zewnątrz i faktycznie tam był. Uciekł między chałupą a garażem. Udało mi się zrobić parę zdjęć – relacjonuje pan Zbyszek.

Dzwoniliśmy gdzie się dało: do zoo, do ekopatrolu. Wszędzie mówili, że nieczynne. W końcu zadzwoniliśmy do wójta. Też na początku nie uwierzył, ale po zobaczeniu zdjęć poinformował służby. Zanim przyjechały jeżozwierz przepadł – dodaje.

Akcja poszukiwawcza została odwołana. Aż do następnego dnia, gdy jeżozwierz ponownie zagościł przed ich domem. – W niedzielę byłem w pracy, ale syn bawił się na podwórku i zwierzaka nie widział. Potem poszliśmy do kościoła. Wracamy i jest! Wszyscy znowu zostali postawieni na równe nogi. Jednak zanim przyjechali z Góry Kalwarii zniknął – podsumowuje pan Zbyszek.

Sprawa obiła się po okolicy szerokim echem. – Jeżozwierze jak Tommy Lee Jones w Ściganych. To diabeł w nich wstąpił, bo wychodzą po mszy o 19, a nie przed nią – komentuje miejscowy ksiądz.

Reporterzy ESKI cały czas są w kontakcie z właścicielem. Mówi, że lepiej się nie zbliżać, bo kolce są ostre i mogą być niebezpieczne. To, że strzelają kolcami to mit i nie trzeba się tym martwić. Co więcej, na wolności pozostał jedynie jeden zwierz. Drugi, w okolicach godziny 15 we wtorek (18 marca), wrócił samemu do domu.

Zwierzęta po tym, jak zostaną złapane prawdopodobnie zostaną zwrócone właścicielowi − podsumowuje zastępca wójta Gminy Celestynów, Piotr Rosłoniec.

Sonda
Czy kary za znęcanie się nad zwierzętami powinny być wyższe?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki