- Pracują bardzo profesjonalnie i robią co mogą. A zadanie jest ekstremalnie trudne, gdyż zaczynali właściwie od zera - mówi Jerzy Dziewulski, były szef antyterrorystów i poseł na Sejm. - W takim przypadku najważniejsze jest szukanie i ustalenie motywów. A w tym wypadku nie tylko nie ma ofiary, ale nie ma również domniemanego sprawcy - tłumaczy.
Polecany artykuł:
Zadziwił go brak ogłoszenia Child Alertu: - Widocznie policja miała informacje, które wskazywały, że Child Alert nie był potrzebny - zastanawia się. Przypominamy: Child Alert to międzynarodowy system natychmiastowego upublicznienia komunikatu na temat zaginięcia dziecka lub nastolatka oraz informacji dotyczących jego poszukiwań za pośrednictwem wszystkich dostępnych mediów: radia, telewizji, Internetu, telefonów komórkowych oraz nośników reklamy zewnętrznej. Dotychczas w Polsce był użyty dwa razy.
Były szef ochrony prezydenta Kwaśniewskiego pozytywnie ocenia wstrzymanie poszukiwań: - Prawidłowo! Kierujący akcją słusznie zrobili przerywając działania fizyczne. Skoro nie przyniosły rezultatu, trzeba skoncentrować się na analizie zebranych materiałów. Ważne jest teraz powiększenie zespołu fachowców mogących pomóc w wyjaśnieniu sprawy - sugeruje.
I tłumaczy, że w przypadku takim jak zaginięcie Dawidka analizowane są wszystkie tropy i motywy, nawet te wydawałoby się najbardziej absurdalne. Dopiero w trakcie śledztwa i zbierania dowodów po kolei są eliminowane. I zapewnia, że policja na pewno nie odpuszcza: - Jeżeli nawet nie słychać o jej działaniach, jeżeli nie widać pędzących radiowozów "na bombach", to wcale nie oznacza, że policja nie pracuje. Po prostu działają w inny sposób - może mniej efektowny, ale na pewno nie mniej efektywny.