Sceny niczym z filmu akcji rozegrały się w poniedziałek (6 czerwca) w centrum Warszawy. Wszystko zaczęło się na ul. Chmielnej, gdzie jadący bez koszulki kierowca czerwonego BMW zignorował zakaz wjazdu i jak gdyby nigdy nic kontynuował jazdę. Zauważyli to policjanci ze śródmiejskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego i postanowili zatrzymać mężczyznę do kontroli. Kierowca BMW zatrzymał się kilka metrów dalej. Gdy funkcjonariusze poprosili mężczyznę o dokumenty i chcieli sprawdzić jego stan trzeźwości, ten gwałtownie ruszył. Potrącił przy tym obu policjantów, uszkodził radiowóz oraz kilka innych samochodów, a także latarnię i zaczął uciekać.
- Policjanci pomimo odniesionych obrażeń próbowali jeszcze zapobiec dalszej jeździe 42-latka, wyrywając kluczyki ze stacyjki BMW i usiłując go obezwładnić wewnątrz pojazdu - informuje rzecznik śródmiejskiej policji podinsp. Robert Szumiata. - Kiedy to nie pomogło ruszyli w pościg za mężczyzną. Do pościgu przyłączyły się natychmiast inne patrole będące w tym rejonie. Kierowca został zatrzymany na ul. Grzybowskiej.
W samochodzie 42-latka policjanci znaleźli 2 pałki teleskopowe, kilka pojemników z gazem pieprzowym, latarkę z paralizatorem oraz telefony komórkowe. Jak się okazało mężczyzna był pijany – badanie wykazało, że miał w organizmie prawie promil alkoholu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Czerwonym BMW przejechał policjantów, w amoku uciekał przez centrum. Sensacyjny pościg w Warszawie
42-latek usłyszał zarzuty czynnej napaści na policjantów, uszkodzenia ciała, stosowania przemocy w celu zmuszenia policjantów do zaniechania czynności służbowych, uszkodzenia mienia, kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz kontynuowania jazdy wbrew poleceniom wydanym przez funkcjonariuszy. Grozi mu nawet 10 lat więzienia. Decyzją sądu został aresztowany tymczasowo na 3 miesiące.
Polecany artykuł: