Artur Zawisza zapowiadał, że pojawi się u swojej ofiary w szpitalu z kwiatami i przeprosinami… Od wypadku minęło 10 dni. Gdy zapytaliśmy wczoraj o tę wizytę Artur Zawisza stwierdził jedynie: - Jestem z Panią Anetą w zdalnym kontakcie. Ale stawiamy na dyskrecję.
Pracownica Biura Bezpieczeństwa Narodowego przeszła już operację kolana i została wczoraj wypisana ze szpitala. Jak ustaliliśmy stan nogi okazał się gorszy niż wcześniej oceniali lekarze na podstawie zdjęć i wstępnych badań. Kobietę w przyszłości czeka poważna, kilkumiesięczna rehabilitacja. Jednak na razie uszkodzona noga jest w gipsie, a ofiara posła - uwięziona w domu. Ze względu na złamany bark pani Aneta nie może nawet poruszać się o kulach!
Artur Zawisza zmiótł kobietę ze ścieżki rowerowej 25 października, gdy prawidłowo przejeżdżała przez skrzyżowanie Sobieskiego i Beethovena na Mokotowie. Były poseł prawicy nie miał prawa jazdy, bo stracił je w 2016 r. za jazdę pod wpływem alkoholu. Prawo do kierowania pojazdami odzyskał w lipcu, jednak do tej pory nie wyrobił nowego dokumentu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Były poseł PiS trafi za kratki? Policjant drogówki: Odizolować recydywistę!
Jakby tego było mało, tego samego dnia został powtórnie zatrzymany przez policję, gdy zamierzał zaparkować auto. Zawiszy grozi za to wydłużenie zakazu prowadzenia pojazdów, a nawet do 2 lat więzienia. Na razie prokuratura nie postawiła mu żadnych zarzutów. – Kompletujemy dokumentację, czekamy na opinie biegłych – mówi prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Policyjny pościg za fordem. Kierowca i pasażerka byli kompletnie pijani