"Super Express": - Słucham opinii konstytucjonalistów i wychodzi na to, że mimo wszystko wyniki tych wyborów zostaną uznane. I niewiele da się z tym zrobić.
Mariusz Błaszczak: - Radykalnie się z tym nie zgadzam. Nie można przejść do porządku dziennego po zdruzgotaniu zaufania obywateli do instytucji państwowych. Nie twierdzimy, że te wybory można poprawić przez jakąś korektę. Można jednak przez skrócenie kadencji samorządów i rozpisanie nowych wyborów.
- Tu pojawia się problem...
- Konstytucyjnie jest to dopuszczalne. W 1998 roku przyjęto ustawę o wydłużeniu kadencji samorządów, a Trybunał Konstytucyjny się z tym zgodził. Można było wydłużyć, co przecież bardziej wątpliwe, to tym bardziej można ją skrócić. Odwołajmy się do suwerena, do narodu. Niech zagłosuje ponownie i zdecyduje.
- Problem polegałby też na ustanowieniu precedensu. Wyobraża pan sobie zwycięstwo PiS w wyborach do Sejmu. I po jakimś rozłamie w PiS większość konstytucyjna PO, PSL, SLD przegłosowuje, że jednak skracają raptownie kadencję i rozpisują kolejne.
- My nie robimy tego z błahego powodu. Widzimy, jak reagują na to, co się dzieje, sami wyborcy. Nie ma zgody obywateli na takie nadużycia w wyborach. Obecna sytuacja jest naprawdę wyjątkowa. Jeżeli słyszymy, że w woj. małopolskim było 20 proc. głosów nieważnych, a cztery lata temu 11 proc., to ta część tych wyborów jest po prostu niereprezentatywna! Będą miejsca, gdzie jest jeszcze gorzej. I wygląda to tak, jakby ludzie, którzy rządzą wbrew woli narodu, chcieli utrzymać władzę.
Zobacz: OKUPACJA siedziby PKW! Aż 12 osób ZATRZYMANYCH!
- Wie pan jednak, że konstytucyjnej większości do skrócenia kadencji w tym Sejmie nie będzie?
- I opinia publiczna oceni to zachowanie. I jestem pewien, że oceni surowo. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy nawoływać do presji społecznej. Są przykłady, kiedy ta presja wymusiła na PO-PSL zmiany. Na przykład: mamy pierwszego kwartału, ACTA, koncesja dla TV Trwam i inne. Choć dziś nie ma jednak żadnych ruchów mających poprawić sytuację. Prezydent Komorowski nie chce odwołać skompromitowanej PKW, premier Ewa Kopacz uciekała od zmian w Kodeksie wyborczym, choć składano takie propozycje. I dziś broniąc się, atakuje!
- Prezydentowi niespecjalnie się dziwię. Za chwilę wybory prezydenckie. Jak by to wyglądało, gdyby nad przebiegiem wyborów mieli czuwać ludzie powołani wyłącznie przez niego?
- To zależy od kandydatur. Prezydent mógłby się umówić na konsultacje z klubami parlamentarnymi. Tyle że prezydent po prostu nie chce.
- Spodziewa się pan wybuchu po różnicy między wynikami a badaniami exit polls?
- Tu warto zwrócić uwagę, że nie mamy konkretnych wyników badań z podziałem na województwa. TVP je ma, ale ich nie publikuje! Dlaczego? Wystąpię jako poseł do TVP o ujawnienie ich na podstawie dostępu do informacji publicznej. Może być tak, że te badania w podziale na województwa pokażą nam jeszcze lepiej skalę nieprawidłowości. Przecież w wyborach w maju, jak i cztery lata temu exit polls różniły się od wyników nieznacznie, a dziś może to być kilkanaście czy 20 procent! Przecież to nie jest normalne.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail