To była zbrodnia dokładnie zaplanowana. Robert K oraz jego kolega Daniel S. przyszli do przedszkola na Woli. Przez domofon Robert K. poprosił chłopca. Przedszkolanka poznała go po głosie i wydała mu chłopca. Chwilę później mężczyźni poszli nad Wisłę i wrzucili go do lodowatej wody na raz, dwa, trzy. Potem jak gdyby nigdy nic oddalili się z miejsca zdarzenia.
Kiedy okazało się, że Michałka nie ma w przedszkolu, Barbara S. - matka chłopca, wybrała się na komisariat, aby zgłosić zaginięcie dziecka. Rozpoczęły się poszukiwania. Niestety okazały się tragiczne. O świcie ciało chłopczyka wypłynęło w okolicy mostu Grota. Zauważył je wędkarz łowiący ryby. Natychmiast powiadomił policjantów.
Masakra na Woli! Pięć osób zabitych w restauracji
Funkcjonariusze przybyli na miejsce. Szybko ustalili, że są to zwłoki poszukiwanego 4-latka. Śledczy rozpoczęli intensywne śledztwo w tej sprawie. Pierwsze podejrzenia matka dziecka rzuciła na biologicznego ojca Piotra S., ale już następnego dnia śledczy zatrzymali Roberta K. i Daniela S. Mężczyźni zmieniali wersję zdarzeń. W końcu w zeznaniach przyznali się do zabójstwa. Robert K. przyznał się do utopienia dziecka. Zbrodni dokonał z Danielem S. Później swój udział w mordzie potwierdził Daniel S.
Do tego przerażającego morderstwa doszło 19 stycznia 2001 roku, ok. godz. 13. Mężczyźni poszli nad Wisłę, złapali przerażonego Michałka za nogi i ręce i rozkołysali. Robert zaczął liczyć do trzech. Potem wrzucili chłopca do wody. Michałek zaczął krzyczeć „tatusiu, tatusiu, ratuj” Kiedy tonął mężczyźni odeszli. Dlaczego Michałek zginął? Jak się okazuje Robert K., zabił dziecko, bo przeszkadzało mu ułożyć sobie życie z jego matką.