Kabriolet rozwalony, pasażerowie nie żyją
Informację o potwornym wypadku, do którego doszło nocą ze środy na czwartek (20/21 lipca) przy ul. Ręczajskiej w Kobyłce (pow. wołomiński) potwierdził w rozmowie z "Super Expressem" asp. Jan Sobków z wołomińskiej straży pożarnej. - Ze zgłoszenia w pierwszej fazie nie wynikało, jaki jest charakter zdarzenia. Dopiero po dojeździe na miejsce pierwszego zastępu dowódca potwierdził, że doszło do wypadku drogowe, w którym udział brały cztery osoby - powiedział strażak.
Do sprawy odniosła się również Stołeczna Policja.
- Przed północą uwagę policjantów zwróciło skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierującego i pasażerów przejeżdżającego kabrioletu, w którym na bagażniku siedziały dwie osoby. Policjanci niezwłocznie ruszyli za autem. Kierowca kabrioletu stracił panowanie na łuku drogi. Wtedy doszło do tragedii - przekazał nadkom. Sylwester Marczak rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Jak udało nam się również nieoficjalnie ustalić, kierujący dwuosobowym mercedesem kabrioletem SL500 nagle stracił panowanie i na lekkim łuku drogi nad autem i uderzył w krawężnik. Wówczas z auta wypadło dwóch mężczyzn, którzy prawdopodobnie siedzieli na bagażniku auta. Jeden z nich uderzył w przydrożny słup, a drugi o jezdnię.
Kabriolet jechał jeszcze kilkadziesiąt metrów, aż wjechał w kolejny betonowy słup. Kierujący autem oraz siedzący obok niego pasażer, zostawili leżących na ulicy nieprzytomnych kompanów oraz skasowanego mercedesa i uciekli w pobliski las.
Leżącymi na ulicy mężczyznami zajęli się ratownicy medyczni, którzy przyjechali na miejsce. Zadysponowano również śmigłowiec LPR. Niestety, reanimacja mężczyzn nie przyniosła skutku. - Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon dwóch osób - przekazał asp. Jan Sobków.
Dwie osoby poszukiwane
Dwie osoby, które uciekły z miejsca tragedii były poszukiwane. - Tuż przed godziną 1 zatrzymano obydwu mężczyzn. Niestety jednym z nich okazał się warszawski funkcjonariusz, będący poza służbą - powiedział policjant.- Bez względu na to, czy był pasażerem czy kierowcą, zostanie niezwłocznie wydalony ze służby. Jest to tragedia, która nie miała prawa się wydarzyć. W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji i kara musi być bezwzględna – podkreślił nadkom. Marczak.
Decyzją prokuratury obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani.
Poznaj mrożące krew w żyłach kulisy prawdziwych zbrodni.
Włącz podcast ZŁO i posłuchaj historii Wampira z Piotrkowa.
Listen to "Mariusz Trynkiewicz - Szatan z Piotrkowa cz.1" on Spreaker.