Damian Kuszneruk (43 l.) zachorował nagle, po powrocie z pracy. To był 2018. Z początku, rodzina podejrzewała udar, jednak diagnoza okazała się znacznie gorsza - glejak IV stopnia. Wtedy, zaledwie w ciągu dwóch tygodni udało się zorganizować zbawienną operację wycięcia guza. - Po operacji mąż miał chemioterapię, radioterapię, przez jakiś czas był spokój, było dobrze. Co prawda były napady padaczki, ale mąż jakoś funkcjonował, chodził, nawet pomagał mi w domu. Myśleliśmy, że już wszystko będzie dobrze, że guz nie odrośnie - wspomina zrozpaczona żona Damiana.
Wszystko zmieniło się 4 miesiące temu. Nowotwór powrócił, a stan Damiana piekielnie się pogorszył. - Gdy guz wrócił miałem załamanie nerwowe. Lekarz powiedział mi „panie Damianie, co ja będę oszukiwać, złośliwość tego guza polega na tym, że on wraca, ten guz pana zabije, trzeba się na to przygotować”. Nie wiem co mnie jutro spotka, czy dożyję jutra - mówi chory na glejaka Damian.
Niezwykle specjalistyczna operacja usunięcia guza ma być przeprowadzona w Stanach Zjednoczonych. W przypadku Damiana konieczne jest użycie noża gamma, dzięki któremu można przeprowadzić operację bez „otwierania” głowy. Niestety, przeprowadzenie operacji nie jest możliwe w Polsce, a wyjazd do USA niesie za sobą wielkie koszty. Córka, 19-letnia Wiktoria rozpoczęła internetową zbiórkę na operację. Do celu brakuje już „tylko” 40 tys. złotych.
- Żyjemy z dnia na dzień, brakuje nam pieniędzy. Całymi dniami zajmuje się mężem i dziećmi. Chciałabym pójść do pracy, mąż też, ale nie mamy takiej możliwości. Pobieram 620 zł opiekuńczego na męża. Drogie leki, dojazdy do szpitala, już nie wspomnę, żeby kupić coś do domu dzieciom. Sprzedaje wszystko co mamy, teraz zastanawiam się nad sprzedaniem samochodu, ale nie dostanę za niego dużo - mówi Beata.
Przez lata swojej pracy uratował życie setek, jak nie tysięcy osób, teraz sam potrzebuje pomocy. - Uwielbiałem ratować życie drugiego człowieka. Teraz, zawsze się oglądam za karetkami. Przez 13 lat pracy przyzwyczaiłem się do dźwięku, wyposażenia, tego co człowiek przeżył w karetce. To piękne wspomnienia - mówi Damian, były ratownik medyczny.
Beata wraz z czwórką dzieci błaga o pomoc w leczeniu Damiana - męża, ojca oraz ratownika. Aby wesprzeć rodzinę należy wejść na stronę pomagam.pl. - Ciężko jest nam prosić o pomoc, ale i tak to robimy. Zostało tylko 40 tys. złotych, to może uratować życie mojego męża. Bardzo proszę o pomoc - mówi Beata ze łzami w oczach.