Sprytnie ukryty i przez wielu warszawiaków zapomniany. Blok stojący przy ul. Koziej 9 to praktycznie Stare Miasto, ale pomimo tego, że znajduje się w samym sercu stolicy, bardzo trudno go znaleźć. Modernistyczną bryłę ukryto po to, by w przeszłości zapewnić spokój PRL-owskim władzom. Jeszcze 50 lat temu mieszkali tam uprzywilejowani przez władze minionego systemu.
Budynek został wybudowany w latach 70. i choć znajduje się kilka kroków od Pałacu Prezydenckiego i kilka minut od Starego Miasta, jest kompletnie ukryty. Nie widać go ani z okolic ul. Moliera i placu Teatralnego, a tym bardziej od strony ul. Koziej, na której się znajduje.
Można powiedzieć wprost: to jedna z najbardziej niecodziennych nieruchomości w Warszawie. Załamująca się na całej długości, przestrzenna bryła znacznie odbiega od tego, co znamy dzisiaj z większości budowanych nowoczesnych osiedli w całym kraju.
– Od strony parku i ulicy Koziej to właściwie gigantyczna ściana spiętrzonych balkonów. Wiele z nich opływa dziś roślinnością pielęgnowaną przez mieszkańców, co dodatkowo łagodzi siłę działania tej architektury. Balkony są rzecz jasna ponadstandardowych rozmiarów i usytuowano je w taki sposób, by mieszkańcy mogli cieszyć się prywatnością – napisał, cytowany przez portal "domiporta.pl", Filip Springer w swojej książce pt. "Księga zachwytów".
Za mieszkanie przy Koziej trzeba zapłacić fortunę!
Według portalu "sonarhome.pl", mieszkania przy ul. Koziej 9, w 8-piętrowym budynku mogą dochodzić nawet do 20,5 tys. złotych za metr kwadratowy. To ponad dwa razy więcej ile trzeba zapłacić przy "najtańszej ulicy" w stolicy.