Pożar w hali targowej na warszawskiej Białołęce wybuchł w środku nocy, około 3:30. Ogień objął całą powierzchnię hali, czyli kilkadziesiąt metrów kwadratowych. W walce z żywiołem bierze udział 50 zastępów straży pożarnej, czyli około 200 strażaków! Na miejscu pracuje też specjalna Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego, której zadaniem jest monitoring jakości powietrza. Sytuacja z gaszeniem pożaru była trudna, bo jak mówił były szef Państwowej Straży Pożarnej gen. bryg. Andrzej Bartkowiak na antenie Polsat New: - To są skomplikowane i trudne pożary ze względu na gabaryty hali. (...) Hale mają to do siebie, że przy tak dużej intensywności palenia się będą się zawalały. Wprowadzanie strażaków do środka jest niemożliwe - przyznał, dlatego też początkowo strażacy nie mogli wejść do budynku. Już jasnym jest, że dogaszenie hali potrwa wiele godzin, a nawet przedłużyć się może aż do poniedziałku.
ALERT RCB ws. pożaru na Marywilskiej
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa rozesłało nad ranem ALERT RCB. - Uwaga! Pożar hali targowej na ul. Marywilskiej 44 w Warszawie. Nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz, zostań w domu i zamknij okna - napisano w rozesłanych do mieszkańców sms-ach. ALERT RCB wysłano na teren Warszawy oraz powiatów: warszawskiego zachodniego, legionowskiego i nowodworskiego.
Co może spowodować dym pochodzący z palącej się hali na Marywilskiej? Płoną tam w głównej mierze tekstylia, czyli materiały łatwopalne, a te w swoich kładach często mają szereg substancji chemicznych. Przed wszystkim wdychanie takiego dymu jest niebezpieczne dla osób starszych, dzieci, kobiet w ciąży. Początkowo dym, który się pojawił, przekraczał normy bezpieczeństwa, teraz jest już rzadszy.
Pożar CH Marywilska 44. Czytaj więcej: