Pożar wybuchł w poniedziałek około 5 rano. Strażaków wezwali świadkowie, którzy zauważyli ogromne płomienie.
- Na miejsce wysłaliśmy 3 nasze zastępy, w tym 13 strażaków. Kiedy dojechaliśmy na miejsce pożar był już mocno rozwinięty. Ogień trawił budkę tzw. stróżówkę i pobliskie pomieszczenie gospodarcze - relacjonował Karol Kierzkowski ze stołecznej straży pożarnej.
Kiedy strażacy ugasili pożar, zaczęli przeszukiwać zgliszcza. - W budce odkryli ciało mężczyzny. Było doszczętnie spalone. Nasze działania trwały ponad dwie godziny - podsumował Kierzkowski.
Sprawą tragedii zajmie się teraz policja i prokuratura.