Gigantyczny pożar
Pożar wybuchł wczoraj po godzinie 22. Jest już ugaszony. Cały czas trwają prace rozbiórkowe, które polegają na zabezpieczeniu spalonych elementów
konstrukcyjnych przed upadkiem z wysokości. W środku budynku były głównie betonowe elementy konstrukcji. Spaliła się przede wszystkim 14-metrowa konstrukcja z elementami drewnianymi i metalowymi, na której zawieszone były banery reklamowe.
Czytaj także: Kłęby dymu nad Mokotowem. 30 strażaków walczy z ogniem
Około drugiej w nocy akcję strażaków wciąż obserwowały setki mieszkańców stolicy. Na miejscu był nasz reporter, Szymon Kępka.
- Myślałem, że to wszystko będzie zagrodzone, a całą akcję można zobaczyć. To wygląda kosmicznie. Zapach, coś mi wpadło do oka. To jakiś pył z tego wszystkiego leci. Strażacy są wciąż na górze, bo widać latarki. Widać, że ktoś na górze tam jest - mówił mieszkaniec Warszawy.
POSŁUCHAJ:
W najtrudniejszym momencie na miejscu pracowało 130 strażaków, żadnemu nic się nie stało. Od rana na miejscu pracowało około 30 strażaków.
Akcja może potrwać jeszcze kilka godzin.
Czytaj także: Nadchodzą silne upały i burze. Jak się zachować? [PORADNIK]
Szacowanie strat
- Na razie nie można mówić o przyczynach pożaru. Szacowanie strat, ocena biegłych, wejście na miejsce państwowej inspekcji nadzoru budowlanego to zadania dopiero na najbliższe dni. Teraz wszystko musi zostać zabezpieczone tak, by eksperci mogli szukać przyczyn pożaru. Oni mają ustalić czy całość konstrukcji budynku nie została naruszona - mówi Radosław Górecki, rzecznik firmy Ghelmaco, która zarządza budynkiem.
Okoliczności pożaru badają stołeczna policja i prokuratura okręgowa.
Na miejscu był nasz reporter, Szymon Kępka.
Około drugiej w nocy akcję strażaków wciąż obserwowały setki mieszkańców stolicy.
- Myślałem, że to wszystko będzie zagrodzone, a całą akcję można zobaczyć. To wygląda kosmicznie. Zapach, coś mi wpadło do oka. To jakiś
pył z tego wszystkiego leci. Strażacy są wciąż na górze, bo widać latarki. Widać, że ktoś na górze tam jest - mówi mieszkaniec Warszawy.
POSŁUCHAJ: