DLACZEGO NIE WEZWALI POGOTOWIA?

Pozwolili dziecku umrzeć z poparzenia. 4-letni Leoś wpadł do brodzika z wrzątkiem i umarł w męczarniach

2024-02-15 18:36

Damian G. (20 l.) i jego partnerka Karolina W. (20 l.) siedzą na ławie oskarżonych z zarzutem doprowadzenia do śmierci 4-letniego Leosia. Chłopczyk - jak wynika z ich zeznań - wpadł do brodzika z wrzątkiem i okrutnie się poparzył, ale matka i jej partner nie zawieźli go do lekarza. Dziecko zmarło. Leoś nie miał jednak pogrzebu – jego ciało zakopano i zalano betonem. Dlaczego rodzice nie wezwali pogotowia do cierpiącego malca?!

Dlaczego Damian i Karolina nie wezwali pomocy do poparzonego chłopca?

W Sądzie Okręgowym Warszawa–Praga odbyła się kolejna rozprawa dotycząca makabrycznej śmierci małego Leosia z sierpnia 2022 r. Jego zwłoki znaleziono w październiku w płytkim dole w lasku pod Garwolinem. Przesłuchując kolejnych świadków sędzia Marek Dobrasiewicz próbuje dociec, dlaczego matka i jej partner dopuścili do śmierci dziecka. I dlaczego nie wezwali pomocy, gdy chłopczyk cierpiał z powodu poparzenia.

Damian miał myśli samobójcze. Przy życiu trzyma go żyjący synek

Z zeznań samych oskarżonych wynikało, że zrobili tak ze strachu. Obawiali się, że nikt nie uwierzy w nieszczęśliwy wypadek Leosia. Bali się, że sąd zabierze im drugie dziecko – małego Maksa. Potwierdziła to przesłuchiwana wczoraj matka Damiana. – Możliwe, że syn nie powiadomił nikogo o wypadku Leona, bo bał się policji. Damian powinien być w poprawczaku do 21 r. życia. Wyszedł na święta na przepustkę i nie wrócił – przyznała w sądzie matka oskarżonego 20–latka. Przekonywała, że Damian miał bardzo dobry kontakt z Leosiem, a chłopiec mówił do niego „tato” mimo że nie był jego biologicznym synem. Twierdziła, że syn nie mógł sobie poradzić z tym, co zrobił (na poprzedniej rozprawie Damian przyznał, że Karolina rozważała upieczenie dziecka i rzucenie psom, a on zgodził się pochować Leona za domem i zalał betonem). – Po tym powiedział mi, że gdyby nie Maks, to powiesiłby się na drzewie. Już by nie żył – mówiła matka oskarżonego.

Adwokat o oskarżonych: "To głupi ludzie"

Przesłuchiwany wczoraj mężczyzna, u którego Damian pracował dorywczo, ani właściciel domu, w którym wynajmowali mieszkanie, nie zauważyli u pary młodych rodziców czegoś, co wskazywałoby, że źle zajmują się 4–latkiem. Tam nie było przemocy. Adwokat Karoliny przyczyny szokującego zachowania upatruje w „głupocie”. – My ciągle obracamy się w świadomości młodych, ale głupich ludzi. Na szczęście lub nieszczęście, nie ma kary za głupotę. Mówimy tu o młodych, niedoświadczonych ludziach – mówił mec. Tomasz Sięka. Adwokaci wnioskowali o zniesienie oskarżonym aresztu. Argumentacja nie przemówiła do sędziego. – Obawa co do zachowania oskarżonych na wolności pozostaje aktualna – oświadczył sędzia Marek Dobrasiewicz.

Leoś zmarł od dotkliwych poparzeń. Damian i Karolina stanęli przed sądem
Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki