Dlaczego Damian i Karolina nie wezwali pomocy do poparzonego chłopca?
W Sądzie Okręgowym Warszawa–Praga odbyła się kolejna rozprawa dotycząca makabrycznej śmierci małego Leosia z sierpnia 2022 r. Jego zwłoki znaleziono w październiku w płytkim dole w lasku pod Garwolinem. Przesłuchując kolejnych świadków sędzia Marek Dobrasiewicz próbuje dociec, dlaczego matka i jej partner dopuścili do śmierci dziecka. I dlaczego nie wezwali pomocy, gdy chłopczyk cierpiał z powodu poparzenia.
Damian miał myśli samobójcze. Przy życiu trzyma go żyjący synek
Z zeznań samych oskarżonych wynikało, że zrobili tak ze strachu. Obawiali się, że nikt nie uwierzy w nieszczęśliwy wypadek Leosia. Bali się, że sąd zabierze im drugie dziecko – małego Maksa. Potwierdziła to przesłuchiwana wczoraj matka Damiana. – Możliwe, że syn nie powiadomił nikogo o wypadku Leona, bo bał się policji. Damian powinien być w poprawczaku do 21 r. życia. Wyszedł na święta na przepustkę i nie wrócił – przyznała w sądzie matka oskarżonego 20–latka. Przekonywała, że Damian miał bardzo dobry kontakt z Leosiem, a chłopiec mówił do niego „tato” mimo że nie był jego biologicznym synem. Twierdziła, że syn nie mógł sobie poradzić z tym, co zrobił (na poprzedniej rozprawie Damian przyznał, że Karolina rozważała upieczenie dziecka i rzucenie psom, a on zgodził się pochować Leona za domem i zalał betonem). – Po tym powiedział mi, że gdyby nie Maks, to powiesiłby się na drzewie. Już by nie żył – mówiła matka oskarżonego.
Adwokat o oskarżonych: "To głupi ludzie"
Przesłuchiwany wczoraj mężczyzna, u którego Damian pracował dorywczo, ani właściciel domu, w którym wynajmowali mieszkanie, nie zauważyli u pary młodych rodziców czegoś, co wskazywałoby, że źle zajmują się 4–latkiem. Tam nie było przemocy. Adwokat Karoliny przyczyny szokującego zachowania upatruje w „głupocie”. – My ciągle obracamy się w świadomości młodych, ale głupich ludzi. Na szczęście lub nieszczęście, nie ma kary za głupotę. Mówimy tu o młodych, niedoświadczonych ludziach – mówił mec. Tomasz Sięka. Adwokaci wnioskowali o zniesienie oskarżonym aresztu. Argumentacja nie przemówiła do sędziego. – Obawa co do zachowania oskarżonych na wolności pozostaje aktualna – oświadczył sędzia Marek Dobrasiewicz.