Warszawiacy, którzy wczoraj w porannym szczycie próbowali dostać się do Śródmieścia, przeżyli prawdziwą gehennę.
Toczące się przez miasto kawalkady taksówkarzy z różnych korporacji wywołały gigantyczne zatory na najważniejszych arteriach stolicy. Utrudnienia były na ulicy Puławskiej, Trasie Łazienkowskiej, ul. Powązkowskiej czy w al. Krakowskiej.
Jednak to kierowcy jadący przez rozkopaną Pragę musieli zacisnąć zęby i tkwić w największym korku. Tam zator zaczynał się już na Radzymińskiej i ciągnął aż do pl. Bankowego. Każdy musiał odstać swoje w ogonku.
To nie dotyczyło jednak Hanny Gronkiewicz-Waltz (59 l.). Szefowa Ratusza nie skorzystała ze służbowej limuzyny i do pracy pojechała kolejką. Kiedy inni stali w zatorach we wszystkich częściach miasta, prezydent po około 20 minutach podróży z Międzylesia wysiadła zadowolona i uśmiechnięta na stacji PKP Powiśle.
Czego chcą taksówkarze
Chcą, aby samo wejście do taksówki popularnie nazywane trzaśnięciem drzwi kosztowało nie 6, a 10 zł. Domagają się też zwiększenia opłaty postojowej do 60 zł za godz. W tej chwili wynosi ona 40 zł. Grożą, że jeśli na najbliżej sesji rady miasta nie pojawi się projekt uch-wały zmieniającej opłaty, kolejny protest całkowicie zablokuje stolicę.