Wielkie zamieszanie o niepodległościową demonstrację na ulicach zakończyło się w sądzie. Organizatorzy Marszu Niepodległości (zaplanowanego na niedzielę na godz. 14) zaskarżyli zakaz wydany przez prezydent Warszawy i wygrali w sądzie. - Zawsze przyjmujemy decyzje sądu; po przeanalizowaniu uzasadnienia będziemy mogli podjąć decyzję o ewentualnym odwołaniu - powiedział rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk.
Sędzia podkreślił także, że organ gminy nie uprawdopodobnił okoliczności, że w związku z marszem może dojść do zagrożenia życia i zdrowia oraz mienia.
Wyrok jednak i tak jednak nie ma znaczenia. Bo marsz ma być teraz formalnie uroczystością państwową, organizatorem – rząd, a partonem który poprowadzi lud demonstrujący – prezydent RP. A to oznacza pierwszeństwo dla prezydenckiej imprezy na tej trasie
Ale zaproszeni są wszyscy. Od prawa do lewa. Nie na 14 ale na godz. 15. Wówczas z ronda Dmowskiego pod Stadion Narodowy ruszy „kilkadziesiąt pojazdów wojskowych, później kompania reprezentacyjna, służby mundurowe, a potem kombatanci, harcerze i wszyscy Polacy, którzy będą chcieli wziąć udział w tym marszu" - jak informuje Kancelaria Prezydenta. Tym sposobem można odnieść wrażenie, że Andrzej Duda pogodził wszystkich. - Dla nas ważne, że Marsz Niepodległości może się odbyć, ale nie jest istotne pod jakim oficjalnie sztandarem. Chcemy po prostu pójść wszyscy razem – mówi Damian Kita, rzecznik Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Z takiego obrotu sprawy zadowolona jest też prezydent Warszawy.. - To dobra szybka decyzja. Teraz prezydent i rząd jako organizator będą ponosić pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo podczas manifestacji – stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Stołeczna policja nie chce podać liczby policjantów, którzy będą pilnować porządku.- Będą to siły i środki adekwatne. Analizujemy wszystkie możliwe warianty – informuje rzecznik policji Sylwester Marczak.