Przez całą noc w archikatedrze zbierali się żałobnicy, aby po raz ostatni złożyć hołd Prezydenckiej Parze. A rano - tuż po godz. 7 - kondukt żałobny w asyście policyjnych motocykli wyjechał w ostatnią podróż po Warszawie. Z placu Zamkowego przejechał Krakowskim Przedmieściem do placu Bankowego. Tu karawany na chwilę zatrzymały się. To przecież w gmachu pod numerem 3/5, w stołecznym Ratuszu, Lech Kaczyński (+61 l.) wiernie służył swojej stolicy ponad trzy lata (2002-2005) jako prezydent Warszawy.
Dalej kondukt pojechał aleją Solidarności, ulicą Towarową, Prostą i skręcił w Przyokopową. Zatrzymał się. To tu mieści się Muzeum Powstania Warszawskiego - instytucja, która powstała dzięki uporowi Prezydenta Kaczyńskiego. Karawany zatrzymały się przed otwartą bramą muzeum, w której stali ubrani na czarno pracownicy placówki. Zabrzmiał dzwon "Monter", którego głos obwieścił stolicy otwarcie muzeum w lipcu 2004 roku - w przeddzień 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Po chwili kondukt ruszył dalej. Skręcił w Grzybowską, Towarową, przez plac Zawiszy, Raszyńską, aleją Żwirki i Wigury dojechał na wojskowe lotnisko na Okęciu. Stąd o godzinie 8.10 samolot z Marią (+67 l.) i Lechem (61 l.) Kaczyńskimi wystartował do Krakowa, gdzie odbył się pogrzeb Pary Prezydenckiej.
Złóż kondolencje: