Wykład, który prezydent wygłaszała przez studentami Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, był doskonałą okazją, by przed ruszającą lada moment kampanią wyborczą potrenować publiczne wystąpienia - tym bardziej że był w całości poświęcony jej wizji Warszawy, a sala była wypełniona po brzegi, bo... wykład był obowiązkowy. Niestety, aż przykro było patrzeć na to, co się podczas niego działo. Prezydent robiła co mogła - starała się mówić zrozumiałym dla młodych ludzi językiem, co jakiś czas wtrącała anegdotkę, a nawet żywiołowo gestykulowała. Jednak wszystko na darmo, bo zupełnie nie udało jej się porwać słuchaczy.
Po pierwszym kwadransie wykładu większość studentów zajęła się już czymś innym. W ruch poszły książki, gazety i komórki. Dziewczyny wyjęły kosmetyki i w skupieniu poprawiały makijaż. Niektórzy panowie zasypiali. Obejmująca się czule i cmokająca w przerwach w dyskusji para dowiodła, że wykład Hanny Gronkiewicz-Waltz, promującej przecież politykę miłości, może być doskonałym tłem dla całkiem przyjemnej randki.
Patrz też: 40 tys. zł za prawybory! Tak Platforma wybiera prezydenta
Co się stało? Skąd aż taki brak zainteresowania wykładem pani prezydent? - Po prostu nie było to nic ciekawego ani nowego. Ona zwyczajnie chwaliła się swoimi osiągnięciami - skwitowała Magda (22 l.), studentka trzeciego roku, z oczywistych przyczyn woląca zachować anonimowość. Pani prezydent, niech się pani nie martwi. Może warto wypróbować nowe sposoby oczarowania publiczności. Może przydadzą się te, które podpowiedział nam znany prezenter Zygmunt Chajzer (56 l.).
Zygmunt Chajzer radzi, jak zainteresować słuchaczy:
- Potrzebna jest pewność siebie. Nawet gdy człowiek jest stremowany, nie powinien dać odczuć, że zżera go trema.
- Można sięgnąć po żarty, ale nie żadne zaplanowane wcześniej w głowie, tylko sytuacyjne - wiążące się z miejscem i grupą, przed którą występujemy.
- Jeśli słuchacze są bardzo rozproszeni, można nagle ściszyć głos.