Ten wypadek wstrząsnął całą Polską. Ciężarówka przewożąca kruszywo z ogromną siłą zderzyła się czołowo z osobową toyotą. Z niewiadomych przyczyn auto nagle zaczęło jechać pod prąd. W środku jechała młoda rodzina pochodząca z niewielkiej miejscowości pod Otwockiem. W doszczętnie zmiażdżonym pojeździe zmarła na miejscu dwójka małych dzieci w wieku 5 i 9 lat oraz ich 39-letni tata. 34-letnia mama, która siedziała obok wciąż walczy o życie w szpitalu. Jej stan jest krytyczny.
Ciężarówką kierował zaś 55-letni Robert S., który próbował ratować wspomnianą rodzinę odbijając nagle kierownicą w bok. Według świadków zdarzenia naczepa ciężarówki zrobiła w powietrzu kilka obrotów. Szoferka wywróciła się na dach zgniatając kierowcę. Mężczyzna miał urwane nogi. Nie udało się go uratować. Zmarł na miejscu.
Robert S. był wieloletnim kierowcą ciężarówki. Sam wychowywał trzy córki. Nauczył zawodu wielu młodych kierowców. - Straciliśmy naszego kolegę, który był niezwykle lubiany w środowisku. Do naszej firmy przyszedł jako kierowca. Był spokojny, sumienny i zaangażowany w to co robi. Został kierownikiem transportu, uczył młodych kierowców zawodu. Wprowadził do firmy wiele nowych osób. Wszyscy go znali i szanowali. To dobry człowiek - powiedział Daniel Izbicki, szef Roberta w rozmowie z portalem Nasze Miasto Białystok.
Pan Daniel postanowił wspomóc rodzinę tragicznie zmarłego pracownika. Zorganizował zbiórkę na portalu zrzutka.pl, gdzie zbiera pieniądze na pomoc osieroconym córkom. Kwota, którą chce zebrać to 25 tysięcy złotych. Zostało jeszcze 38 dni do końca, a na koncie zbiórki jest już ponad 20 tysięcy złotych.
To nie jedyny miły gest na jaki zebrał się szef Roberta. W sobotę, o godzinie 10 ma się odbyć pogrzeb tragicznie zmarłego kierowcy. Pan Daniel zorganizował specjalną paradę, by uczcić pamięć kolegi. Kierowcy ciężarówek mają przejechać przed mszą żałobną w specjalnym konwoju, ulicami Białegostoku - skąd pochodził Robert S. Ciężarówki wyruszą około godziny 9:40 z parkingu centrum handlowego przy ul. Produkcyjnej.