- Było kilka minut przed godz. 8 rano, zaraz miały zacząć się lekcje. Nagle usłyszeliśmy krzyki i przekleństwa dochodzące z korytarza. Okazało się, że to jeden z rodziców szarpał i wyzywał ucznia. Natychmiast zainterweniowaliśmy i odciągnęliśmy mężczyznę od dziecka - opowiada wstrząśnięta Magdalena Kulmaczewska (45 l.), p.o. dyrektora Szkoły Podstawowej nr 8 w Pruszkowie.
Nie dawał się odciągnąć od dziecka
Krewkim rodzicem okazał się Artur K.. Po ataku na dziecko pracownicy szkoły zaprowadzili Artura K. do gabinetu dyrektorki. Jednak i tam krewki prawicowiec nie zamierzał spuścić z tonu. - Zanim zdążyłam podnieść słuchawkę i powiedziałam, że dzwonię na policję, ten mężczyzna rzucił się też na mnie - dodaje pani dyrektor.
Dopiero na widok strażników miejskich i policjantów napastnik uspokoił się nieco. Po incydencie natychmiast trafił na komendę policji w Pruszkowie. Dlaczego dorosły mężczyzna przyszedł załatwiać "porachunki" z 9-letnim chłopcem?
Przyszedł wymierzyć sprawiedliwość
Jak dowiedział się "Super Express", córka Artura K. chodzi z chłopcem do klasy. Kilka dni wcześniej, kiedy dzieci bawiły się wspólnie w miejskim parku, chłopak miał ją obrzucić błotem i wepchnąć do kałuży. Z tego powodu jej 31-letni ojciec przyszedł do podstawówki, żeby wymierzyć sprawiedliwość.
- Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego i kierowania gróźb karalnych. Ostatecznie dobrowolnie poddał się karze 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata i 2 tys zł. grzywny - wyjaśnia kom. Dorota Nowak z pruszkowskiej policji.
Matka napadniętego chłopca na razie nie zgłosiła oficjalnie sprawy napadu na policję. Kobieta nie chce, aby jej syn musiał po raz kolejny zeznawać i przeżywać cały koszmar jeszcze raz. Jeśli jednak złoży zawiadomienie, Artur K odpowie również za napaść na 9-latka.