Na tej akcji bandyta wyszedł jak Zabłocki na mydle… Bo to była akcja trochę jak z filmów komediowych. Przed sklepem artykułami gospodarstwa domowego doszło do kolizji. Więc wielu ciekawskich wybiegło zobaczyć co się stało. Złodziejaszek próbował wykorzystać zamieszanie. Zainteresował się patelniami.
- Najpierw pytał jaką mu polecę. Potem podeszliśmy do kasy. Kiedy otworzyłam szufladę i się schyliłam, uderzył mnie w głowę. Ogłuszyło mnie. A mężczyzna zabrał 150 złotych i zaczął uciekać – opowiada „Super Expressowi” ekspedientka, pani Joanna.
Ponad 60-letnia sprzedawczyni, mimo że ogłuszona, zdołała wydać z siebie krzyk. Dotarł on i do policjantów, którzy przyjechali akurat do kolizji. Tym sposobem wybiegający ze sklepu 46-latek sam wpadł w ręce policjantów. Zakuli go w kajdanki i posadzili w radiowozie.
- Funkcjonariusze przyjechali na ulicę Kraszewskiego, by rozliczyć zderzenie w którym udział brał samochód osobowy i skuter. Słysząc krzyki, postanowili zainterweniować i ujęli bandytę. Udało się odzyskać pieniądze, które ukradł. Zdarzenie potraktowano więc jako wykroczenie. A sprawca został ukarany mandatem – podsumowała Marta Słomińska z policji w Pruszkowie.
Mężczyzna, który musiał oddać ukradzione 150 zł zapłaci więc 500 zł kary.