Policjanci ze stołecznego Śródmieścia dostali wezwanie do kancelarii notarialnej. Przyszła do niej kobieta podająca się za 85-letnią właścicielkę 100 metrowego mieszkania w samym centrum Warszawy. Chciała podpisać pełnomocnictwo zbycia nieruchomości na wskazaną w piśmie osobę. Gdy pokazała notariuszowi swój dowód osobisty, ten zaczął coś podejrzewać.
Dane w dowodzie się zgadzały, ale zdjęcie już niekoniecznie. - Zdjęcie w rejestrze w porównaniu do tego na przedłożonym dokumencie a przede wszystkim rzeczywistego wyglądu kobiety wzbudziło już sporo wątpliwości. Szybko wyszło na jaw, że dowód osobisty jest podrobiony a 48-latka niezbyt udolnie ucharakteryzowana na 85-letnią, prawdziwą właścicielkę lokalu – powiedział podinsp. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
Wpadli jak śliwka w kompot
Policjanci przyjechali do kancelarii i zatrzymali oszustkę. Szybko okazało się, że mózgiem operacji był kto inny. Na pobliskim parkingu na „staruszkę” czekał 51-letni kolega. - Na widok policji uciekł i porzucił samochód na Nowym Świecie – powiedział podinsp. Szumiata. Policjanci cierpliwie poczekali aż wróci po swój samochód. Po kilkudziesięciu minutach prowodyr zamieszania jechał już w kajdankach na komendę.
Polecany artykuł:
Zatrzymani usłyszeli zarzuty
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście wszczęła śledztwo. On trafił na 3 miesiące do aresztu, ona została objęta policyjnym dozorem. 51-latek usłyszał zarzut sprawstwa kierowniczego w tym przestępstwie i pomocnictwo w jego popełnieniu. Jego wspólniczka zarzuty posługiwania się fałszywym dokumentem i poświadczenia nieprawdy.