- Jeśli minister edukacji podtrzyma pomysł o wycofaniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków, w Warszawie w przyszłym roku zabraknie miejsc w przedszkolach dla wszystkich trzyletnich dzieci - ostrzega odpowiedzialny za edukację wiceprezydent stolicy Włodzimierz Paszyński (64 l.). I po cichu liczy, że minister zmieni jednak zdanie.
Minister edukacji Anna Zalewska wywołała ostatnio burzę, zapowiadając projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty likwidujący obowiązek szkolny dla sześciolatków i ustalający wiek siedmiu lat jako czas rozpoczynania obowiązkowej nauki w szkole. Władze stolicy wykonały symulację miejsc w publicznych placówkach i wynik jest zatrważający. To rodzice trzylatków będą największymi przegranymi systemowych eksperymentów w edukacji. - Zakładając, że tylko około 60 proc. sześciolatków zostanie w przedszkolach, nie będziemy mogli przyjąć do naszych placówek żadnego trzylatka! Zabraknie wówczas nawet 12 tysięcy miejsc - stwierdza wiceprezydent Paszyński.
W stolicy we wrześniu 2016 roku do przedszkoli ma pójść prawie 20 tys. dzieci. Około 15 proc. rodziców z reguły posyła od razu maluchy do prywatnych placówek. Reszta jednak liczy na publiczne. W tym roku miasto przyjęło blisko 13 tys. trzylatków (88 proc. zgłoszonych dzieci).
Wiceprezydent Warszawy ma propozycję rozwiązania problemu. - Jeśli pani minister rzeczywiście zamierza złagodzić obowiązek szkolny, niech pozostawi szansę pójścia do pierwszej klasy całej rzeszy zdolnych dzieci, ale da rodzicom możliwość decydowania o wyjątkach. Jeśli rodzice uważają, że ich pociecha będzie się w szkole męczyć, mogą w drodze wyjątku pozostawić ją w przedszkolu bez konieczności wożenia do specjalistycznych poradni - sugeruje.
Stołeczni samorządowcy od kilku lat przygotowują się do przyjęcia sześciolatków w szkołach. Dotychczasowe przepisy zobowiązywały do zapewnienia miejsc w przedszkolach wszystkim trzylatkom dopiero od 2017 roku.
Zobacz: Warszawa: Nożownicy idą za kraty na 25 lat
Czytaj: Weekend bez Łodygowej
Najlepsze wideo: tv.se.pl