Trzask, krzyk, dźwięk pękającej szyby i tysiące kawałków szkła na jezdni. Tak zapamiętają niedzielne popołudnie świadkowie potwornego potrącenia, do którego doszło 19 maja w okolicach godziny 17 na skrzyżowaniu ul. Radzymińskiej i Łodygowej na warszawskim Targówku.
Koszmarne potrącenie pieszego na Targówku. Ranny walczy o życie w szpitalu
Na przejściu dla pieszych zapaliło się właśnie czerwone światło. Nie zauważył tego mężczyzna, który spacerował − jak twierdzą świadkowie − z wzorkiem wlepionym w swój telefon komórkowy. W pewnym momencie wtargnął na jezdnię, gdzie został potrącony przez nadjeżdżającą taksówkę. Pojazd chwilę później uderzył w sygnalizator oraz lampę drogową, która upadając, kompletnie zablokowała ulicę.
Potrącony mężczyzna przeleciał kilkadziesiąt metrów i upadł po drugiej stronie skrzyżowania. Jego stan był krytyczny. Natychmiast został przetransportowany do szpitala, gdzie do dzisiaj walczy o życie.
Kierujący osobową toyotą był w głębokim szoku. Jego pasażerka również. Zostali przebadani na miejscu. Nie mieli jednak żadnych obrażeń. Na miejscu tragedii pojawił się również ksiądz, który akurat spacerował w okolicy. Pytał służb, czy ktoś nie potrzebuje rozgrzeszenia oraz czy w wypadku są ofiary śmiertelne.
Policjanci wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia. Starają się ustalić w jaki sposób doszło do tak potwornego potrącenia.