W Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii nr 7 przy ul. Osowskiej na co dzień uczy się i mieszka około 80 osób. To młodzież w wieku od 13 do 18 roku życia. Przez blisko dziesięć lat dochodziło tam do wielu przypadków przemocy - psychicznej i fizycznej.
– Przed sylwestrem siedzieliśmy z kolegą w kabinie i nagle patrzę, wysuwa się kij od szczotki. Najpierw uderzył mojego kolegę (...) Zaraz mi się wysunął kij spod kabiny i też dostałem. Zdenerwowałem się, otworzyłem drzwi. Stał tam wychowawca – opowiada jeden z wychowanków ośrodka.
Zobacz wideo:
Przemoc od blisko 10 lat
Pierwsze przypadki przemocy w ośrodku opisuje raport Rzecznika Praw Obywatelskich z roku 2011. – Niektórzy wychowawcy stosują nieregulaminowe kary w postaci uderzenia w kark lub ćwiczeń fizycznych. Oprócz tego połowa rozmówców wskazała, że zdarzają się sytuacje, w których pracownicy placówki zachowują się niewłaściwie wobec wychowanków. Chłopcy zgłosili, że niektórzy wychowawcy krzyczą, używają wulgaryzmów, zastraszają, a także szarpią ich – czytamy w dokumencie.
Przemoc fizyczna i psychiczna
Raport wskazuje, że dyrektor zobowiązał pracowników, by wszelkie konsekwencje wyciągane wobec wychowanków były zgodne ze statutem i regulaminem ośrodka.
Przemoc nie zniknęła. Mówi o nich jeden z pracowników: – Takie sygnały docierały, że chłopcy byli zabierani do jednego z pokojów i tam uderzani, w taki sposób, żeby nie było widać. Też chłopcy mówili o tym, że wychowawcy bardzo źle się do nich odnoszą, że zdarzały się przypadki bicia kijem od szczotki po kostkach podczas korzystania z toalety.
Wychowankowie skarżyli się także na przemoc psychiczną: – Jest jeden wychowawca, który tak chłopakom wjeżdża na psychikę, groźby coś, że będą mieli przechlapane – mówi jeden z nich.
Przeczytaj także: Eurowybory 2019. Kto kandyduje na Mazowszu? Jak głosować? [INFORMATOR]
Kolejna kontrola
W czerwcu 2018 r. Kuratorium Oświaty przeprowadziło kontrolę po anonimowym zgłoszeniu przemocy fizycznej i psychicznej w Niebieskiej Linii. W opublikowanym później raporcie stwierdzono, że co prawda większość wychowanków czuje się bezpiecznie w ośrodku i podopieczni mają zaufanie do pracowników placówki, ale zwrócono też uwagę na istniejące w ośrodku zachowania przemocowe. Duża ich część dotyczyła zachowań rówieśników i kolegów, ale wskazano także na przemoc stosowaną przez wychowawców. Inny wpis w raporcie dotyczy dyrekcji, która informowała podczas kontroli, że w ośrodku "dochodzi do sytuacji konfliktowych między wychowankami a kadrą pedagogiczną, jednak nie mają one cech stosowania przemocy fizycznej lub psychicznej".
Zastraszanie pracowników
To, na co zwracał uwagę raport, potwierdza pracownik ośrodka. Do nieprawidłowości miało dochodzić od kilku lat. - Sygnały o przemocy głównie psychicznej i fizycznej dochodziły do mnie od kilku lat. Pojawiały się informacje pisemne, donosy do różnych instytucji, ale po otrzymaniu takich pism dyrektor zastraszał nas - pracowników podczas rad pedagogicznych, że będziemy zwalniani za nielojalne zachowania.
Fakt zastraszania pracowników potwierdza również raport kuratorium: - Po kontroli dyrekcji zalecono reagować na każdy przejaw agresji psychologicznej i fizycznej oraz zapobiegać stosowaniu przemocy – czytamy.
Przeczytaj także: Na co wydać 83 mln zł? Zgłoś swój pomysł do budżetu obywatelskiego! [AUDIO]
Zawieszenie bez skutku
Parę miesięcy później, na wniosek jednego z departamentów Ministerstwa Edukacji Narodowej, kuratorium ponownie skontrolowało ośrodek. Raport pokontrolny wskazał cztery przypadki przemocy fizycznej i pięć przypadków przemocy psychicznej. – Chodzi o przypadki wyzwisk, gróźb, bicia i poniżania (...) Dyrektor MOS nie wykonuje zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa oraz nie respektuje praw dziecka – napisano w podsumowaniu.
Po tej kontroli zalecono m.in. by dyrekcja zawiesiła dwóch wychowawców. – W tej chwili są dwie sprawy w toku komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli o nieprawidłowe zachowania wobec wychowanków. Tu mówimy w obu sytuacjach o niewłaściwym słownictwie wobec wychowanków, stosowaniu przemocy fizycznej – mówi dyrektor placówki Robert Lisewski.
Inni wychowawcy, którzy w przeszłości stosowali przemoc wobec podopiecznych nadal pracują w placówce. – Przede wszystkim była to przemoc psychiczna. W jednym przypadku wychowawca szarpał się z wychowankiem – mówi jeden z pracowników ośrodka.
Przemoc była kiedyś i jest teraz
W placówce są też wychowawcy, którzy kilka lat wcześniej urządzili swoiste "przesłuchanie" swojemu podopiecznemu: – Musiałem robić przysiady nago, miałem robione testy [na obecność używek - przyp. red.] bez zgody mojej mamy. Sprawa została zamieciona pod dywan. Dyrektor wiedział o tym, (...) sam mówił żebym nikomu o tym nie wspominał – relacjonuje były wychowanek ośrodka.
- Jeden z wychowawców uderzył chłopaka batonem [pałką teleskopową – przyp. red.] w plecy (...) Zrobił mu tam ślad na plecach i ten wychowanek bał się powiedzieć o tym. On jest z takich, co nie strzela z ucha [nie donosi – przyp. red.] – opowiedział nam o tym, co się działo już w tym roku, inny z wychowanków.
Zobacz wideo:
Wszechstronna pomoc
– Tuż po samej kontroli agresja się nasiliła z ich strony [wychowawców – przyp. red.], wychowankowie byli zastraszani, że jeżeli coś powiedzą, nie przez wszystkich, ale przez jednego wychowawcę, że im łby porozwala, i że mogą sobie go zgłaszać do kuratorium – opowiada jeden z pracowników.
Na pytanie, czy wychowankowie, którzy zgłaszali przemoc mogą liczyć na pomoc, dyrektor Lisewski odpowiada: – Na podstawie praktyki zwołujemy zespół wychowawczy. Z takim wychowankiem wszyscy specjaliści się spotykają, wszyscy się spotykamy. I na ten temat się po prostu rozmawia – czy taka sytuacja miała miejsce czy nie.
Organem prowadzącym tę placówkę jest Biuro Edukacji m.st. Warszawy. Według władz biura, wszystkie dotychczasowe przypadki przemocy są wyjaśniane, a po kontroli z października zeszłego roku, według wiedzy urzędników, w ośrodku nie dochodziło do żadnych nieprawidłowości. Joanna Gospodarczyk, dyrektor Biura Edukacji m.st. Warszawy zapewnia: – Nasi pracownicy chodzą na taki rodzaj monitoringu. (...) Jesienią była wizyta, były rozmowy naszych inspektorów z pracownikami MOS. Od stycznia właściwie nic się tam nie dzieje.