- Jest nam potwornie przykro z powodu tego, co się stało. Bardzo przepraszamy panią Grażynę. Kochamy zwierzęta i wiemy, jak bardzo cierpiał Karmel, cała ta sytuacja to był nieszczęśliwy wypadek - nie mają wątpliwości państwo Gocłowie.
Przeczytaj koniecznie: Wilanów: Amstaff odgryzł łapę psu Karmelowi
Wszystko wydarzyło się 25 marca. Bandzior - 5-letni amstaff należący do Daniela Gocła, wybiegł przed bramę posesji i pogryzł Karmela - psa Grażyny Kowalskiej. W czasie szarpaniny pomiędzy zwierzętami ucierpiała też sama pani Grażyna. Rana na łapie Karmela była tak poważna, że trzeba było ją amputować.
- Nasz pies sam wydostał się ze swojego kojca. Prawdopodobnie poczuł sukę, przegryzł fragment ogrodzenia i wybiegł na ulicę. Tam spotkał Karmela i stało się to, co się stało - opowiada Daniel Goceł.
Jeszcze tego samego dnia mężczyzna zabezpieczył kojec Bandziora tak, żeby zwierzę nie mogło się już z niego wydostać. - Chcieliśmy przeprosić panią Grażynę, ale ona nie chciała z nami rozmawiać. Ale "Super Expressowi" obiecujemy, że nasz Bandzior już nigdy sam nie wydostanie się z kojca, a na spacery będzie wychodził tylko w kagańcu - zapewniają właściciele amstaffa. Bandzior nie jest agresywny wobec ludzi, weterynarz, który go badał uznał, że był tylko przestraszony - dodają.
Na razie sprawa jest w sądzie. Właścicielowi amstaffa grozi do 5 tys. zł grzywny. Jednak właścicielka psiaka, który stracił łapę, zapowiada, że będzie domagała się też odszkodowania.