- Kamil tego wieczoru miał nie wsiadać do samochodu Dawida. Ale nie potrafię powiedzieć, dlaczego to zrobił. Pewnie go na melanż namówił. Dziś zostały mi po nim tylko zdjęcia. To był taki fajny chłopak. Nie wiem jak się pozbieram po tym wszystkim -opowiada zrozpaczona dziewczyna. Tego dnia Dawid Z. (22 l.) przyjechał na Mokotów swoim audi. Chłopaki spędzili razem wieczór.
Ale w nocy postanowili wybrać się na miasto i zaszaleć. Kamil F.(21 l.) i Ernest P. (25 l.) wsiedli do bryki Dawida i ruszyli ulicą Puławską. Samochód bardzo szybko rozwinął prędkości autostradowe. Chwilami licznik mógł pokazać nawet 200 km/h. Nagle na rogu Puławskiej i Wilanowskiej kierujący stracił panowie nad autem i uderzył z potworną siła w słup.
Samochód złamał się w pół i rozleciał na kawałki. Ciała rozrzuciło po ulicy i torowisku. Żaden z mężczyzn nie przeżył. Znajomi twierdzą, że Dawid Z. mógł być pijany albo naćpany i prowadzić w takim stanie. - Jeździłam z nim samochodem i wiem jak to wyglądało. Nie wierze, że był trzeźwy. Musiał być naćpany albo pijany. Zwykle był taki kiedy prowadził – opowiada znajoma.