Do zdarzenia doszło we wtorek kilka minut przed godz. 13. 30-letni mężczyzna pędził na swoim ścigaczu bez kasku ulicą Szklarniową. W pewnym momencie na prostym odcinku drogi stracił panowanie nad jednośladem. Motocykl uderzył z potężna siłą w ogrodzenie prywatnej posesji. Siła była tak duża, że jednoślad uszkodził bramę i rozleciał się na kawałki. Kierującego wyrzuciło z siedzenia, a metalowe przęsło wbiło się w jego oczodół.
Młody mieszkaniec Sulejówka stracił natychmiast przytomność. Mieszkańcy wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną. Ratownicy i lokalni strażacy pojawili się na miejscu po kilku minutach. Strażacy wycieli kawałek ogrodzenia, które wbite było w oko motocyklisty i przekazali go wraz z nim załodze pogotowia. Następnie poszkodowany został przetransportowany do szpitala na Szaserów. Po dotarciu na Szpitalny Oddział Ratunkowy, okazało, że lekarze nie mogą diagnozować pacjenta ze względu na ogromny pręt wbity do jego oka. Na miejsce wezwano strażaków z PSP przy Majdańskiej.
- Około godziny 14:50 strażacy z Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej nr 8 został zadysponowany do pomocy w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przy ul. Szaserów. Na miejscu nasi ratownicy zastali pacjenta, u którego w oczodole wystawała część przęsła bramy - informuje asp. sztab. Łukasz Płaskociński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej.
Strażacy za pomocą piły oscylacyjnej wycinali z jego oka stalowy pręt. Po trwającej prawie godzinnej akcji ratownicy odcięli przęsło bramy, a następnie przekazali rannego mężczyznę lekarzom. W działaniach brało udział sześciu strażaków.
Pacjent trafił do szpitala po wypadku drogowym. Dzięki temu, że w Wojskowym Instytucie Medycznym funkcjonuje Centrum Urazowe, jedyne na Mazowszu, a tym samym cały czas dyżuruje zespół lekarzy różnych specjalności, pacjenci po urazach komunikacyjnych mogą u nas otrzymać odpowiednią pomoc. Tak było również i w tym przypadku - poinformował rzecznik prasowy WIM płk lek. Jarosław Kowal.
- Ranny trafił docelowo na blok operacyjny w jednej z klinik, ale zanim nasi lekarze mogli przystąpić do operacji, potrzebowali pomocy strażaków. Trzeba było usunąć dużą część metalowego fragmentu ogrodzenia wbitego w twarz pacjenta, tak aby pozostałe w ciele elementy mogli usunąć już lekarze w trakcie operacji. Wezwani strażacy, z którymi ściśle współpracujemy, wycinarką usunęli wystające elementy i wtedy ranny trafił na blok - opowiada o brawurowej akcji ratunkowej płk. Kowal. To świetny przykład pokazujący ideę funkcjonowania Centrum Urazowego oraz dobrą współpracę miedzy różnym służbami. - Bardzo dziękuję Straży Pożarnej za pomoc! - dziękuje płk. Kowal.