Zwężenie zrobili robotnicy, którzy na zlecenie Zarządu Dróg Miejskich wymieniają kafelki na ścianach tunelu. Prawy pas zastawiony jest pionowymi, biało-czerwonymi znakami. Ale na lewym pasie też stoi taki znak! Wyłania się nagle za łukiem i widzący go kierowcy po prostu wpadają w panikę. Próbują hamować lub uciekać na prawy pas i najczęściej zajeżdżają drogę tym jadącym obok. Co i rusz słychać pisk opon i klaksony.
- Nie może być tak, żeby na głównej ulicy miasta stał samotny znak i utrudniał jazdę - mówi Łukasz Skowroński (27 l.). Ale znak nie stoi "ot tak sobie". On przestrzega przed zapadniętymi studzienkami! Niestety, wodociągowcy nie wpadli na to, by naprawić je nocą, kiedy ruch jest znacznie mniejszy. Wzięli się za naprawę wczoraj w ciągu dnia, kiedy ruch był naprawdę wielki. Na oczach naszych reporterów na miejsce przyjechali "fachowcy" z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Dokładnie obejrzeli uszkodzone kratki odpływowe. Przynieśli wiaderko z asfaltem. I między pędzącymi autami zaczęli naprawę! Jeden z robotników położył się na jezdni i zaglądał w głąb studzienki centymetry od jadących pasem samochodów osobowych i ciężarówek.
Bartosz Milczarczyk (29 l.), rzecznik prasowy MPWiK, mówi, że prace już dziś będą zakończone. - Wykorzystaliśmy okazję, kiedy drogowcy wymieniają płytki w tunelu pod Waryńskiego, na naprawę zniszczonych studzienek - wyjaśnia rzecznik.