Ubiegłoroczna powódź i tegoroczne podtopienia w końcu zmobilizowały urzędników do działania. Miasto bierze się za rozwiązanie problemu zniszczonych wałów przeciwpowodziowych i zasypywanych przez deweloperów systemów melioracyjnych.
Po ostatnich nawałnicach władze Wawra postawiły na nogi urzędników, którzy sprawdzają stan utworzonych przed laty sieci rowów i odpływów. W dzielnicy powołano też zespół, który pracuje nad koncepcją odwodnienia dwóch najbardziej podtapianych osiedli - Zbójnej Góry i Aleksandrowa, gdzie przez ponad dwa tygodnie stała woda. - Koncepcja będzie gotowa jeszcze w tym roku, w przyszłym zrobimy projekt techniczny i zabierzemy się do pracy - zapowiada Andrzej Murat, rzecznik dzielnicy Wawer. By nie pogarszać sytuacji, urzędnicy wydziału architektury do wydawanych warunków zabudowy wpisują kategoryczny zakaz podnoszenia terenu działki i zasypywania jakichkolwiek rowów. - Bez współpracy z mieszkańcami zapobieganie zalaniom na pewno się nie uda - dodaje Murat.
Własny plan ma też Ratusz, który jeszcze w tym roku zamierza przejąć zarząd nad wszystkimi kanałami, rowami i urządzeniami melioracyjnymi w mieście, by móc je w końcu kontrolować.
Mieszkańcy mają jednak wątpliwości, że jak zwykle skończy się na gadaniu. - To piękne zapewnienia, ciekawe jednak, czy nie odejdą w zapomnienie, gdy tylko z naszych podwórek odejdzie woda - mówi Marcin Sobotka (23 l.), mieszkaniec ulicy Czołgistów w Wawrze, który od ponad dwóch tygodni do własnego domu chodzić musi w kaloszach.