- Głównym powodem korków w Warszawie są źle zaplanowane inwestycje, które nie rozwiązują problemów kierowców - mówi "Super Expressowi" Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte i jeden z twórców raportu. I podaje przykład Świętokrzyskiej, przebudowanej po budowie II linii metra. - Ulica została zwężona do jednego pasa, a kierowcy nie dostali żadnej alternatywy. Automatycznie Świętokrzyska znalazła się w naszym rankingu - mówi ekspert. Średnia prędkość wynosi tam 4,5 km/h w popołudniowym szczycie. Podobnie Rafał Antczak ocenia budowę mostu Północnego. - Kierowców pakuje się w korki na Wisłostradzie - mówi.
Najwolniejszymi ulicami w stolicy według rankingu są: Francuska i Cybernetyki. Tu kierowcy "rozpędzą" się raptem do 3,2 km/h. Na Saskiej Kępie jest tak rano, a na Mokotowie po zakończeniu pracy w biurowym zagłębiu.
Dramatycznie wyglądają też kwoty, na które przełożono dane zawarte w raporcie. I choć stolica nie jest najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce, bo wyprzedzają nas Wrocław, Kraków i Poznań, to warszawiacy na staniu w korkach tracą najwięcej. To już 3976 zł rocznie, o blisko 500 zł więcej niż rok wcześniej! Tracimy też czas. Łącznie w korkach stoimy 8 godzin 12 minut miesięcznie.
Miasto nie chce komentować. - Zarząd Dróg Miejskich wprowadza inteligentną sygnalizację świetlną, jak np. na Wisłostradzie. Kiedy w 2011 roku wyłączyliśmy ją na chwilę, telefony do nas się urywały - mówi Karolina Gałecka (35 l.), rzeczniczka spółki. Kierowcy wiedzą jednak swoje. I pomstują na pomysły dalszego zwężania ulic, np. Jana Pawła II czy Al. Jerozolimskich. - Im szersze ulice, tym lepsza przepustowość. Świętokrzyska jest przykładem dramatu komunikacyjnego. Ona zawsze cała stoi - mówi Jerzy Trzoch (66 l.), kierowca z Woli.
Zobacz: Fotoradary wciąż niczyje
Polecamy: "Najniebezpieczniejsze drogi Europy" czyli nowa seria FOKUS TV pokaże jak twardziele radzą sobie, balansując na krawędzi
Najlepsze wideo: tv.se.pl