Grażyna od 20 lat cierpi na padaczkę powypadkową. Pracuje jako sprzątaczka, a za swoją pensję ledwo wiąże koniec z końcem. Traumatyczne wydarzenia odcisnęły piętno na jej psychice. Kobieta nie mieszka sama, wraz z nią w lokalu zagrożonym eksmisją przebywa córka samotnie wychowująca swojego synka. W kwietniu br. skończyła się umowa najmu. Wcześniej już mieszkała w lokalu komunalnym. Grażyna liczyła na przyznanie jej i najbliższym mieszkania z zasobu miasta. Tak się jednak nie stało. Komisja Mieszkaniowa Rady Dzielnicy Praga-Północ jednogłośnie negatywnie zaopiniowała wniosek o udzielenie jej pomocy mieszkaniowej.
Zobacz: Kolejki straszą w internecie, a w urzędach pusto. Ujawniamy absurd w wydziałach komunikacji
Poprosiliśmy wiceburmistrza Dariusza Kacprzaka o spotkanie z panią Grażyną w obecności mediów. Burmistrz wyraził zgodę zastrzegając, że będzie miało ono charakter informacyjny i nie jest częścią procedury administracyjnej. Z jej pełnomocnikiem, Zenobią Żaczek z Komitetu Obrony Lokatorów nie miał zamiaru rozmawiać. Ma to związek z kontrowersyjnym happeningiem podczas jednej z sesji Rady Dzielnicy, gdy Żaczek wraz z innym działaczem przyszli na spotkanie z kukłą przedstawiającą byłego wiceburmistrza Dariusza Wolkego (urzędnik zmarł w czerwcu). Gdy na poniedziałkowym spotkaniu w urzędzie zjawili się działacze KOL z Żaczek na czele, doszło do ostrej wymiany zdań.
- Ta pani niestety nie podlega już pod przepisy o pomocy mieszkaniowej, bo wcześniej sama zrezygnowała z lokalu komunalnego – tłumaczy wiceburmistrz Pragi-Północ Dariusz Kacprzak. W uzasadnieniu odmowy była też mowa o kryterium metrażowym. Zenobia Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów zbija ten argument: - Kryterium metrażowe nie dotyczy mieszkańców budynków prywatnych, w sytuacji, gdy upłynął okres obowiązywania umowy najmu – przekonuje.