Kiedy Maria Kaczyńska wracała do Pałacu Prezydenckiego, Trakt Królewski dosłownie pękał w szwach.
Ludzie ustawiali się przy krawężnikach, by być jak najbliżej karawanu wiozącego jej trumnę. Na jadący wolno samochód spadały kwiaty - biało-czerwone tulipany, róże i goździki. - Była taka kochana i ciepła. Musiałam być tutaj i przywitać Panią Prezydentową. Zabrałam ze sobą córeczkę Agatkę, bo wiem, że pani Maria kochała dzieci - tłumaczyła wzruszona Dorota. A kiedy trumna już znalazła się w Sali Kolumnowej, ludzie zupełnie nie przejmując się czasem, ustawiali się w gigantycznej kolejce, by pokłonić się przed nią.
Nie mogłam postąpić inaczej. Choć pada deszcz, choć czekam już od kilku godzin, nie mogę stąd odejść. Pragnę z innymi pożegnać tragicznie zmarłą żonę Prezydenta - opowiadała ze łzami w oczach Bożena Tomaszewska. Kobieta była jedną z setek osób, które wczoraj do Sali Kolumnowej dostały się jako pierwsze. Tam warszawiakom ukazywał się widok, którego nie zapomną do końca życia:
Dwie trumny przykryte biało-czerwonymi flagami z kirem, w których spoczywają ciała tragicznie zmarłej Pary Prezydenckiej.
Lech i Maria Kaczyńscy zostaną pochowani w Krakowie na Wawelu, jednak główne uroczystości pogrzebowe odbędą się w sobotę na pl. Piłsudskiego. Służby organizujące uroczystość już przygotowują się na to, że w okolicy placu zjawi się nawet kilkaset tysięcy osób.
Bożena Tomaszewska (52 l.) rencistka:
- Nasz naród poniósł straszną ofiarę. Nie wyobrażam sobie teraz Polski bez Pana Prezydenta i Jego wspaniałej żony.
Swietłana Czarnecka (35 l.): nauczycielka:
- To była wewnętrzna potrzeba. Bycie tutaj to jednak nie to samo, co oglądanie relacji w telewizji. Ponieśliśmy straszną ofiarę, ale świat dowiedział się o Katyniu.
Janusz Ruciński (74 l.), emeryt:
- Przyszedłem, żeby w zadumie pożegnać Prezydenta. Ciekawe, czy tragedia da nam do myślenia, czy Polacy nareszcie zjednoczą się i w kraju skończą się wieczne awantury.
Zofia Brocka (72 l.), emerytka:
- Brak mi słów. Para Prezydencka to byli ludzie wielkiego formatu, wykształceni, dobrzy - niezastąpieni. Dlaczego w Polsce musi dojść do tragedii, żebyśmy się pojednali?
Dorota Domańska (31 l.) z córką Agatką (6 l.), pracownik biurowy:
- Chociaż tragiczna, to lekcja historii dla mojego dziecka. Uważam, że patriotyzmu trzeba uczyć od najmłodszych lat. Choć przecież na razie dzieci tego nie rozumieją.
Artur Rymarz (20 l.), funkcjonariusz służby więziennej:
- Czuję głęboki smutek po odejściu Pary Prezydenckiej i osobisty żal po tragicznej śmierci dowódców sił zbrojnych. Cała moja rodzina pracuje w policji i wojsku.
Mateusz Potoczny (25 l.), student:
- Składam hołd wielkiemu Polakowi, Jego żonie i wszystkim, którzy lecieli tym samolotem. Potrzeba kolejnych 70 lat, by odbudować to, co teraz straciliśmy.
Hanna Karsznia (22 l.), studentka:
- Przyjechałam z Trójmiasta, z którym związana była Prezydencka Para. Chciałam osobiście pożegnać wyjątkowych ludzi, poczuć atmosferę jedności w składanym im hołdzie.