Szarmanckie zachowanie 35-latka najpierw wywołało uśmiech na twarzy seniorki, a później ogromny smutek. Okazało się bowiem, że za miłym zachowaniem młodego człowieka stał jego niecny cel. 80-latka najpierw pojechała do banku po pieniądze. Wyjęła ze swojego konta 3500 zł - 2000 zł schowała do koperty i włożyła do podręcznej torebki, a mniejszą kwotę włożyła tam luzem, ponieważ wiedziała, że za chwilę będzie nimi płaciła za zakupy.
Z banku na osiedle autem przywiózł ją syn. Starsza kobieta postanowiła jeszcze wstąpić do pobliskiego sklepu i tam zrobić zakupy. Przy kasie wyjęła ona zwitek banknotów z torebki, zapłaciła za produkty i resztę włożyła do kieszeni w torbie z zakupami. Zauważył to 35-latek, który postanowił wykorzystać szansę na szybką gotówkę.
Polecany artykuł:
Po zakupach 80-latka ruszyła prosto do domu. Kilka metrów przed klatką zaczepił ją mężczyzna. Był bardzo uprzejmy w stosunku do seniorki. Szarmancko otworzył jej drzwi do klatki schodowej i zaoferował pomoc przy wniesieniu zakupów. Gdy nieświadoma zagrożenia kobieta powiedziała, że mieszka na piątym piętrze sprytny mężczyzna niby nacisnął guzik w windzie, po czym stwierdził, że winda nie działa i, że wniesie zakupy na górę.
- Staruszka uznała to za bardzo miły gest. Mówiła, że mężczyzna szedł szybko po schodach. Można powiedzieć, że wbiegł na górę. Po czym chwilę poczekał, aż ona wejdzie, pożegnał się i szybko poszedł na dół - przekazał podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
Kobieta szybko jednak przekonała się, że pomoc młodego mężczyzny nie była bezinteresowna. - Podczas wykładania zakupów okazało się, że z kieszeni torby zginęło 1500 zł. Pokrzywdzona poinformowała syna, że została okradziona, a następnie wezwała policjantów - wyjaśnił podkom. Koniuszy.
Polecany artykuł:
Mundurowi szybko ustalili, że perfidnym złodziejem był 35-latek mieszkający ze swoją konkubiną na terenie Ursusa. Został on zatrzymany w mieszkaniu, a następnie osadzony w policyjnym areszcie. Już następnego dnia usłyszał zarzuty. Grozi mu do 5 lat więzienia.